CHICHOT SOCJALIZMU…

Motto: w rocznicę „Solidarności”…

Społeczeństwo stworzyło wielką „Solidarność”, dążącą do wolnej Polski i zmiany ustroju. Kiedy pierwsze przymiarki zostały dokonane, głęboko zakorzenione pokłady minionego ustroju nie pozwoliły utrzymać rządu Jana Olszewskiego, realizującego te kierunki ideowe.

To był rok 1991, dlatego można było wątpić w szybką przemianę pokoleniową. Bądź, co bądź zdecydowana większość z nas kształciła się w czasach PRL. Sześć lat później nastąpiła powtórka, tym razem najbardziej znamienna w negatywnych skutkach.

Rozgorączkowane wolnością społeczeństwo, dyskutujące o demokracji, jak ślepy o kolorach, bo jeszcze jej nie stworzyliśmy w definicyjnym rozumieniu, nie doznało żadnej trzeźwej refleksji, powierzając tworzenie Konstytucji wolnego państwa ekipie postkomunistów!

Parafrazując Fiodora Dostojewskiego (autora „Idioty”), naród większościowo popadł totalnie, w syndrom chorego kretyna. To, niestety prawdziwe ustalenie, przychodzi wypowiedzieć z niezwykłym zażenowaniem i smutkiem.

Postkomuniści, przefarbowani na socjaldemokratów dostosowali ustawę zasadniczą do własnych potrzeb niemających wiele wspólnego z ideami solidarnościowymi. Chcieli spaść w nowym ustroju, jak kot na cztery łapy i to im się doskonale udało.

Nie tylko zabezpieczyli własne interesy nie nadając społeczeństwu władczego uprawnienia zwierzchniej władzy, czyli wpływu na byt państwa, ale jeszcze doprowadzili do kompletnego stopniowego upadku systemu prawnego, likwidując legalną wykładnię ustaw.

Zrobili akurat to, czego zdecydowana większość społeczeństwa nie chciała! Jak im się ten trik udał? Zapisali w Konstytucji ładnie brzmiące prawa obywateli, którzy dali się nabrać na cukierek za szybą pancerną i zaakceptowali w referendum ustawę zasadniczą.

Niebawem dochodzenie praw konstytucyjnych okazało się niepodobieństwem w związku z brakiem wiążącego zinterpretowania tych przepisów. Tymczasem ukazywały się miliony programów internetowych, radiowych, telewizyjnych piętnujących niepraworządność.

W kółko dyskutujemy o naprawie, zachowując się, jak pan Hilary, który zgubił okulary, znajdujące się na własnym nosie. Zamiast powrócić do legalnej wykładni ustaw, która w Polsce doskonale funkcjonowała, wymyślamy reformy niemające szans powodzenia.

Uczestniczy w tym cały świat polityki, prześcigając się w coraz to nowych koncepcjach przelewania pustego w próżne…Partie polityczne wzajemnie obwiniają się o doprowadzenie do degrengolady, nie potrafiąc, albo nie chcąc dostrzec prostej możliwości poprawy.

Każdy obywatel mający problemy z prawem chce wiedzieć jak należy rozumieć interesujący go przepis. Tymczasem brak legalnej wykładni uniemożliwia wiążącą interpretację. Wiele lat trwające bezprawie doprowadziło do absurdalnych zjawisk.

Model dowolnego tłumaczenia przepisów wykracza poza polskie stosunki, gdyż stosowany jest do działań sprzecznych z traktatami wspólnoty europejskiej. Pozwala na różne traktowanie państw członkowskich, choć zasada równości należy do pryncypiów UE.

Istniejąca dowolność interpretacyjna przepisów pozwala ludziom wmawiać, że np. małżeństwo to nie tylko kobieta i mężczyzna, jak stanowi wyraźnie nasza Konstytucja, ale także kobieta z psem, czy mężczyzna z kozą!

Wobec braku wiążącej wykładni przepisów prawa takie i inne konfiguracje związku małżeńskiego są całkiem realne. Negatywne skutki obciążają każdą władzę obarczaną odpowiedzialnością za brak skutecznej naprawy systemu prawnego.

Rzecz urasta do absurdu, ponieważ żadna dotychczasowa polska władza nie została upoważniona przez wyborców do dokonania naprawy, która wymaga większości konstytucyjnej niezbędnej do zapisania w Konstytucji legalnej wykładni ustaw.

Choć PiS, rządzi już dwie kadencje, nie jest odpowiedzialny za brak skutecznej reformy systemu prawnego, ponieważ nie posiada możliwości realizacyjnych. Wobec ich braku nie porusza tej sprawy, eliminując niepotrzebne ataki przeciwników w kwestiach reform prawa.

Mimo chęci prawie każdego dorosłego Polaka znalezienia się w warunkach funkcjonowania wiążącej wykładni ustaw nikt publicznie w tym kierunku nie zmierza. Opozycja milczy w kwestii racjonalnej naprawy, mając usta pełne frazesów o demokracji i o państwie prawa.

Pytlują tylko slogany o praworządności i na tym wkład tych polityków w naprawę systemu prawnego się kończy. Wniosek rodzi się oczywisty, dla każdego logicznie myślącego polskiego wyborcy.

Tylko my, w ogromnej większości pragnący praworządności musimy wymóc na politykach przywrócenie legalnej, wiążącej wykładni ustaw. Konieczny warunek, to danie rządzącym większości konstytucyjnej, bez której słuszne zamierzenia spalą na panewce.

Absurd polega na tym, że ci, którzy stworzyli felerną Konstytucję oraz dokooptowani do nich łajdacy i oszuści śmieją się z nas w kułak, pełniąc w naszym imieniu i za nasze ciężkie pieniądze funkcje posłów w Parlamencie Europejskim.

Oni uczą demokracji, wykpiwają interes państwa i sprawiedliwość, bo mają kasę, o której my zdecydowana większość polskiego społeczeństwa może tylko śnić. Mogą nas poniżać do woli, bo daliśmy się wykołować, jak przedszkolaki i to nazywam chichotem socjalizmu…

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *