PRZERAŻAJĄCE…

Motto: uczył Marcin, Marcina…?

Przeczytałem w internecie obszerny wywiad z pewną panią o wykształceniu politologicznym i już chyba sporym doświadczeniu zawodowym, skoro, jak wynika z notki pod artykułem, ta dama jest autorką książki z tej dziedziny.

Główny motyw przewijający się w tym wywiadzie sprowadza się do twierdzenia, że my wyborcy powinniśmy oddzielić politykę od emocji, albo emocje od polityki. Z tak postawioną tezą można się zgodzić, chociaż zadanie jest niezwykle trudne.

Przede wszystkim dlatego, że owo oddzielenie zmuszałoby przeciętnego obywatela do radykalnie innej dyskusji o polityce, aniżeli to ma miejsce obecnie. Mam na myśli dyskursy oparte na rzeczowych argumentach, a nie na sloganach i bujdologii…

Na rzeczowość mało kogo dzisiaj stać ze względu na brak wiedzy z zakresu ABC polityki. Trudno wobec tego wymagać od społeczeństwa czegoś, czego ono po prostu w swojej zdecydowanej większości nie potrafi.

Na przykładzie profilu wykształcenia wymienionej politolożki można śmiało postawić tezę, że ta dama nie ma zielonego pojęcia na temat instytucji, o której w wywiadzie na okrągło opowiadała, czyli o demokracji.

Jej zdaniem w wyborach zwyciężyła demokracja, ponieważ większość z 74% głosujących opowiedziała się za partiami opozycyjnymi. Jeśli powstanie rząd koalicyjny złożony z opozycji, to zwycięży prawdziwa demokracja liberalna, której pragnie większość narodu.

Będziemy wówczas liczącą się siłą polityczną w UE dbającą o naszą planetę, w tym  zwalczającą emisję dwutlenku węgla, skłonną do budowy zielonej energii i objęcia lasów w pełni rezerwatami.

Skąd wynikają przekonania tej pani np. o szkodliwości dwutlenku węgla? Otóż ona wierzy poważnym naukowym ekspertom, którzy już dawno w sferze specjalistycznych nauk konkretnie to udowodnili.

No cóż, pogratulować wiedzy z zakresu klimatologii, a zwłaszcza historii klimatu choćby w Europie na przestrzeni ostatnich 10 stuleci, które jasno pokazują, że mieliśmy na terenach dzisiejszej Polski plantacje oliwek rosnących w klimacie gorącym, a 1000 lat temu nie funkcjonował przemysł zatruwający środowisko dwutlenkiem węgla!

Jeżeli wszystkie europejskie źródła historyków, kronikarzy tego dowodzą, to oznacza, że Ziemia podlega naturalnym zmianom klimatu, a my, jej użytkownicy nie mamy żadnego wpływu na zahamowanie tych przemian.

W konsekwencji, owi uczeni, twierdzący coś przeciwnego, to jakieś sprzedajne towarzystwo, które za kasę stworzyło fikcyjne ekspertyzy naukowe mające uzasadnić działania współczesne sprzeczne z interesem i rozwojem ludzkości niebieskiej planety.

Można do tego jeszcze dodać trochę wiedzy z chemii i biologii, choćby na ten temat dowodzącej, że dwutlenek węgla jako cięższy od powietrza, opada na naszą ziemię, służąc powszechnej urodzajności…

W konsekwencji, nie może unosić się w atmosferę i tworzyć jakieś obszary niebezpiecznie wpływające na naszą planetę, na której już dawno udowodniono funkcjonowanie siły przyciągania ziemskiego, która niestety nie wszystkim przyciąga do mózgu rozsądek!

Nie można jednak od absolwentki polityko-bujdologii wymagać, aby pamiętała szczątki wiedzy ze szkoły podstawowej, skoro na tych studiach robią studentom w takim stopniu z mózgu wodę, że oni nawet nie rozumieją istoty ustroju demokratycznego.

O zwycięstwie demokracji nie można w ogóle mówić, skoro tylko 41% uprawnionych do głosowania stanowi frekwencję referendum. To jest klęska demokracji, jeżeli większość wyborców nie korzysta z prawa wyboru w zakresie ważnych spraw dla państwa i narodu.

Referendum to najważniejsze uprawnienie suwerena wynikające z demokracji bezpośredniej zapisanej w art. 4 Konstytucji. Jeżeli doprowadziliśmy do niewiążącego referendum, to oznacza, że zrezygnowaliśmy ze swojego najważniejszego demokratycznego uprawnienia.

Pytanie, dlaczego tak postąpiliśmy? Nikt doinformowany, o zdrowych zmysłach czegoś takiego nie zrobi. Rezygnować z prawa decyzji w referendum, to tak jakby przekreślić wysiłek całych pokoleń solidarnościowych, łącznie z ofiarami śmiertelnymi, które walczyły o to prawo dla nas.

Mamy totalną klęskę demokracji, potwierdzoną jeszcze głosowaniem na partię, która przed wyborami medialnie oświadczała, że idzie po zwycięstwo przy pomocy kłamstw i oszustw, co  może znamionować niezrównoważonych wyborców, którzy pod wpływem emocji dopuszczają się czynów sprzecznych z ich własnym interesem.

Wychodzi na to, że te emocje wywołane przez genialnego prowokatora tak zabełtały części społeczeństwu błękit w głowie, że zanim się zorientowali już znaleźli się w sieci oszusta, który jeszcze nie stworzył rządu, a już wycofuje się ze swoich obietnic wyborczych.

Nauka kosztuje i błędy  także, o czym wyborcy przekonają się na własnej skórze. Całe szczęście Prezydent RP już oświadczył, że zawetuje ustawy, które miałyby pozbawić naród różnych świadczeń. Ale, jak nie zmądrzejemy, to bufor będzie działał jeszcze tylko przez dwa lata…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *