KIT…

Motto: przekombinowany szczyt, w braku laku dobry kit…

Z uwagą wysłuchałem wywiadu telewizji reżimowej z prof. Markiem Safjanem, który uznał, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie jest sądem, wobec tego jej wszystkie czynności pozbawione są skutków prawnych.

Nie zgadzam się z profesorem nauk prawnych, który zarzuca tej Izbie Sądu Najwyższego nielegalne funkcjonowanie, ponieważ tylko  Trybunał Konstytucyjny mógłby to stwierdzić a takiego orzeczenia ekspert nie powołał.

W Polsce, jak na razie, najwyższym prawem obowiązującym jest Konstytucja RP, której art. 8 ust. 1 wyraźnie mówi o jej priorytetowym, najwyższym oddziaływaniu i obowiązywaniu. W układzie systemowym przepisów konstytucyjnych o legalności takich organów orzeka TK.

Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne, o czym stanowi art. 190 ust. 1 Konstytucji. Jeżeli ktoś twierdzi, że wskazana Izba SN jest nielegalna to musi wskazać orzeczenie TK stwierdzające ten fakt, a takiego wyroku nie ma.

W warunkach niebudzących wątpliwości zapisów Konstytucji RP twierdzenia eksperta o ważniejszym charakterze prawnym orzecznictwa europejskiego są zwykłym wróżeniem z fusów, a prawniczo mówiąc wykładnią petitio principii, czyli oczywiście błędną.

Dla większego wrażenia prof. M. Safjan odwołał się do negatywnych skutków dla naszego narodu zatwierdzenia wyboru Prezydenta RP przez nielegalny organ, tyle, że aby tak poprawnie twierdzić najpierw trzeba tę nielegalność udowodnić, czego ekspert nie uczynił.

Zaproponował rozwiązanie, eliminujące jego zdaniem nielegalność, polegające na cofnięciu przez Prezydenta RP weta złożonego względem ustawy przewidującej, że zatwierdzenia wyborów Prezydenta dokona 15 najstarszych stażem sędziów Sądu Najwyższego.

Widać, jakich pokrętnych chwytów łapią się eksperci, uznając za bardziej legalnego i bezstronnego sędziego powołanego w PRL, czyli przez władzę reżimową, aniżeli sędziego powołanego przez Prezydenta wybranego przez naród w wyborach powszechnych.

Pogratulować logiki rozumowania w duchu demokratyzacji państwa. Dalej ekspert przytoczył uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej skierowaną do Sądu Najwyższego, która „zaleca” Pierwszemu Prezesowi, aby wyznaczył legalną Izbę do zatwierdzenia wyboru Prezydenta.

W państwie praworządnym, przestrzegającym rzeczywiście ustawy zasadniczej, a nie pozorującej jej honorowanie, każdy organ władzy publicznej ma działać na podstawie i w granicach prawa, zgodnie z art. 7 Konstytucji.

Uwzględniając ten nakaz, rad bym usłyszeć od eksperta podstawę prawną kierowanego wniosku przez PKW do SN, bo w braku wskazania konkretnego uprawnienia, zapis należy traktować jako zwykłą impertynencję.

Wcale się nie dziwię, że przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej złożył podobno do tej bezprawnej części uchwały zdanie odrębne, bo jako rzetelny sędzia kierujący się obowiązującym porządkiem prawnym nie mógł postąpić inaczej.

Najciekawsze w całej sprawie jest to, że wybitny sędzia europejski głoszący nielegalność Izby Sądu Najwyższego, nie przewidział skutków swojej błędnej wykładni, nawet w warunkach gdyby hipotetycznie uznać ją za poprawną.

Ktoś kiedyś zauważył, że przy stosowaniu matactw, sprawca może się sam zakiwać… i z taką sytuacją mamy tutaj do czynienia. Ekspert jednoznacznie, dobitnie podkreślał wielokrotnie, że wszystkie czynności omawianej Izby SN są pozbawione skutków prawnych.

Przyjmując tę tezę za słuszną, okazuje się, że prof. Marek Safjan, chyba niechcący wysyła cały parlament wraz z rządem na zieloną trawkę, ponieważ ważność wyborów z października 2023 r. stwierdziła ta sama nielegalna, jego zdaniem, Izba Sądu Najwyższego!

Wracamy do legalności, czyli Sejmu pod przewodnictwem marszałek Elżbiety Witek, która w tych warunkach przejęłaby obowiązki Prezydenta RP. Dla nieznających Konstytucji dodam, że w myśl jej art., 101 ust. 1 wybór parlamentu musi stwierdzić Sąd Najwyższy.

W tej karkołomnej sytuacji marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarządziłaby ponowne wybory parlamentarne oraz prezydenckie, a naród zdecydowałby ostatecznie, kogo chce utrzymywać przy władzy tak uchwałodawczej jak i wykonawczej.

Oczywiście rząd Donalda Tuska wylądowałby także poza boiskiem władzy wykonawczej wraz ze swoimi wojewodami, etc., a jego tymczasowe obowiązki przejąłby legalny gabinet Mateusza Morawieckiego!

Nie wiem, czy tej koncepcji byłaby przychylna obecna szeroko rozumiana władza, która trzyma się kurczowo lukratywnych stołków i chce usilnie jak najwięcej korzyści wyciągnąć z nielegalnych wyborów z października 2023 r.

To nie byłby jeszcze koniec, gdyż podobny los czekałby władze samorządowe, czyli nastąpiłby totalny kataklizm pozbawiający cwaniaczków nielegalnie zdobytych apanaży. Zauważmy, że niekiedy sprawdza się przysłowie: kto, pod kim dołki kopie, sam w nie wpada.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *