Przysłuchiwałem się dyskusji polityków w TVP-Info w dniu 24 listopada 2021 r., którzy debatowali na temat poprawy procentu zaszczepionych Polaków przeciw koronawirusowi. Rozmowa prowadzona była na kanwie projektu ustawy uprawniającej pracodawcę do kontroli stanu zaszczepienia załogi.
Oficjalnie projektu jeszcze nie ma toteż padały tylko fragmentaryczne wypowiedzi. Jako znawca stosunków regulowanych prawem pracy postawiłem sobie proste pytanie, jakiemu celowi ma służyć ta ustawa?
Oczywiście w kategoriach „Matrixu” można wymyślać różne powody. Rzeczowo patrząc, nie dostrzegam racjonalnej przyczyny, poza włożeniem kija w mrowisko. Jeżeli wiemy, z czym dzisiaj wszyscy się zgadzają, że wirus mogą przenosić zarówno osoby zaszczepione, jak i niezaszczepione, to, po co pracodawcy informacja na ten temat?
Czy, aby po to, by miał nierówno traktować pracowników ze względu na przymiot nieistotny dla stosunków pracy? Właśnie usłyszałem, że jakiś geniusz samorządowy wymyślił, aby zaszczepionym pracownikom pozwolić pracować zdalnie, a niezaszczepionym nie!
Przy uwzględnieniu możliwości roznoszenia wirusa byłoby to rażące naruszenie zasady równego traktowania pracowników w zatrudnieniu i w następstwie tego PIP powinna z urzędu podjąć stosowne działania wobec publicznie znanej informacji o naruszeniu prawa.
Na poziomie anty logiki kwalifikuję też zaproponowanie przez PO segregacji posłów wedle stanu zaszczepienia! Uwzględniając prawdomówność szefa partii, można podejrzewać, że część posłów posiada certyfikaty, choć ze szczepionką nie mieli do czynienia.
Odmiennie jest z PiS-em, której posłowie w części przyznają się do niezaszczepienia. Kolejny figlarz tym razem lewicowy, na potrzeby konieczności zaszczepiania użył argumentu z grubej rury…
Stwierdził, że wszyscy szczepimy się na ospę, bo jest prawny obowiązek, toteż taki można też wprowadzić w sprawie szczepionki przeciwko koronawirusowi. Pan poseł, jak to dziecko niedorozwinięte opuścił istotną okoliczność, co do charakteru tych szczepionek.
O ile szczepionka na ospę jest sprawdzona przez wiele dziesięcioleci, o tyle szczepionki tak na grypę, jak i na koronawirusa, nie są szczepionkami sensu stricte, lecz pozostają nieustającym eksperymentem medycznym.
Artykuł 39 Konstytucji RP zakazuje stosowania eksperymentu medycznego bez indywidualnej zgody zainteresowanego. Ten aspekt sprawy przypominam zwłaszcza tym posłom i ich zapleczu, którzy nie tak dawno paradowali z koszulkami manifestującymi konieczność przestrzegania ustawy zasadniczej.
Jakie jest wyjście z sytuacji i co należy zrobić, wydaje się sprawą oczywistą. Trzeba ściśle przestrzegać i egzekwować obowiązujący dzisiaj stan prawny. Na taką propozycję jedna z posłanek podała, że niestety sądy uniewinniają osoby naruszające reżim sanitarny.
No i tutaj dochodzimy do sedna sprawy nie tylko w sferze przestrzegania regulacji anty kowidowych, ale prawa w ogóle. Dopóki nie zostanie przywrócona legalna, wiążąca wykładnia ustaw, tak długo tkwić będziemy nadal w państwie bezprawia.
PiS usiłuje półśrodkami naprawić tę złą rzeczywistość, ale to postępowanie przypomina przysłowiowe zawracanie Wisły kijem. W braku, bowiem legalnej, wiążącej wykładni sędzia może sobie bezkarnie dowolnie interpretować nawet wyraźny przepis.
W tych warunkach nie ma mowy o zgodnym z literą prawa przestrzeganiem jego postanowień i w następstwie tego także wyegzekwowanie anty kowidowego reżimu sanitarnego jest równie nierealne.
Na koniec stawiam retoryczne pytanie – czyżby ogół naszych polityków tak przyzwyczaił się do niepraworządności, że jak ognia unikają nawet dyskusji o przywróceniu legalnej, wiążącej wykładni ustaw, a zamiast tego w debatach zachowują się, jak dzieci we mgle?
Tadeusz Michał Nycz