Jeśli się rozglądnąć dookoła, wyostrzyć wzrok krytycznym spojrzeniem na rzeczywistość, to nieodparcie przychodzi myśl o zwierzynieckiej egzystencji na Niebieskiej Planecie i to zarówno w skali globalnej, jak i jednostkowej.
Charakterystyka czynów widocznych publicznie, a czasem też prywatnie raczej nie napawa optymizmem, gdyż, co ważniejsze persony na globie charakterem odpowiadają przymiotom tchórza, węża, lista, zamiast tym bardziej szlachetnym rasowym odmianom.
Gdyby to jeszcze był jakiś incydentalny zbieg okoliczności sprawiający nam chwilowego psikusa, rzecz nie byłaby warta poważnego potraktowania. Niestety tak nie jest, a świadczy o tym dobitnie trwająca drugi rok pandemia koronawirusa.
Nie oceniam medycznych aspektów pandemii, gdyż nie znam się na medycynie. Zajmę się społecznymi aspektami, na kanwie sympozjum pt. „Oblicza pandemii” zorganizowanego w dniu 29.01.2022 r. na toruńskiej uczelni księdza Tadeusza Rydzyka.
Ksiądz dyrektor zaznaczył, że zawierzył wiedzy fachowców i poddał się trzykrotnie szczepieniu, stąd nie mamy tutaj do czynienia z anty szczepionkowcami. Wykładowcy nie kwestionowali statystycznej korzystności indywidualnego wpływu szczepionki na człowieka.
Problem jednak w tym, że nie wiemy w jakim procencie występować mogą negatywne konsekwencje po zaszczepieniu, a z pozycji pojedynczego człowieka każde życie i zdrowie podlega ochronie prawnej i ma tym samym wartość osobniczo indywidualną.
Cały przebieg sympozjum systematycznie i klarownie opisujący dwa lata pandemii, jednoznacznie dowodzi, choć prelegenci nie postawili kropki nad i, że mamy do czynienia ze światowym spiskiem przeciwko ludzkości.
Nie będę przytaczał fragmentów argumentacji, gdyż w celu zrozumienia istoty sprawy trzeba po prostu wysłuchać 6 godzinnego sympozjum, które jest dostępne w Internecie, a przynajmniej do 31.01.2022 r. jeszcze było dostępne.
Zastrzeżenie piszę nie bez powodu, bo skoro można było odciąć od medialnego kontaktu ze społeczeństwem przywódcę najpotężniejszego aktualnie mocarstwa, to usunięcie treści sympozjum z internetu jest zwykłą błahostką.
Jak na to wszystko reaguje społeczeństwo światowe trudno mi w szczegółach powiedzieć, ponieważ nie mam szerokich kontaktów społecznych. Opieram się natomiast na reakcji najbliższych mi osób z grona rodziny, przyjaciół, koleżanek i kolegów.
Zasadniczo na początku pandemii na wszystkich padł blady strach, no może poza zupełnie nielicznymi wyjątkami. Pamiętam te rozmowy skłaniające do zaszczepienia, jako jedynego ratunku ochrony chyba życia, a nawet nie zdrowia.
W gronie tych osób mam ludzi z wyższym wykształceniem nie wyłączając rangi profesorów wyższych uczelni, którzy to w rozmowach przybierali role tak przejętych strachem, że nawet nie dopuszczali do siebie rozważań, czy dyskusji o zasadności zaszczepienia.
Choć średnio wykształcony człowiek zdaje sobie sprawę z roli i charakteru mediów, będących narzędziem szerzonej propagandy, to właśnie ci dobrze wykształceni zdawali się postępować wbrew regułom głoszonym nawet we własnej pracy zawodowej.
Czymże, bowiem złym jest racjonalna dyskusja na temat celowości zaszczepienia, przy pomocy preparatu medycznego, którego skutków oddziaływania na człowieka jeszcze naukowo nie ustalono?
Ogrom panującego strachu był tak skuteczny, że osoby znane mi, na co dzień, jako rozsądne, przezorne, posługujące się metodą dialogu, nagle przeistoczyły się w małpy skaczące na sznurku, wedle przykazań medialnych fachowców medycznych.
Przy czym wypowiedzi tychże przyjmowano a priori jakby zapominając, że brakuje dowodów potwierdzających głoszone zachęty szczepienne, gdyż nie mogły być one znane z braku naukowych ustaleń w zakresie skuteczności szczepionkowych preparatów medycznych.
Nawet dzisiaj, już po dwóch latach doświadczeń pandemii, niektórzy, którym proponuję wysłuchanie omawianego „sympozjum” ze zdziwieniem odżegnują się od tego, jak przysłowiowy diabeł od świeconej wody.
Inni, znani mi, jako dobrze wykształceni prawnicy, formułują twierdzenia o konieczności wprowadzenia obowiązkowych szczepień przeciwko koronawirusowi i nie chcą nawet merytorycznie podyskutować na ten temat, choćby w aspekcie treści art. 39 Konstytucji RP.
Mamy klarowny przykład ogromnego wpływu propagandy medialnej, która z osób rozsądnych jest w stanie uczynić nierozważnych dzieciuchów. Przypomina to zacietrzewienie anty pisowskie niektórych Polaków, którzy na sam zamiar podjęcia dyskusji merytorycznej ujawniają symptomy śmiesznej alergii.
Ostatnio rozmawiałem ze znajomym, który jako przykład skandalicznego działania obecnego rządu powołał obniżenie mu za styczeń br. wysokości emerytury, choć znajduje się w przedziale jej wielkości nieobjętej obniżką.
Na pytanie, czy dostał już emeryturę za luty br., w ramach której dojdzie do wyrównania zaistniałej pomyłki, odpowiedział, że jeszcze nie, ale to nie zmieni jego nastawienia, bo przecież pieniądze są mu potrzebne na bieżące wydatki.
Znajomy znajduje się w przedziale około 10% osób pobierających emeryturę w znacznie korzystniejszym jej wymiarze, aniżeli wynosi średnia emerytura i jest prawnikiem wiedzącym, że pomyłkowa wypłata emerytury z winy ZUS-u jest niezwłocznie regulowana.
Niestety do osoby zacietrzewionej żadne racjonalne argumenty nie trafiają. Nie przekonuje nawet oczywisty samosprawdzalny argument, polegający na przypomnieniu, kto: PO, czy PiS przyczynił się do wielkości emerytury?
Proponowałem, aby sobie przypomniał, czy w latach 2008-2015 pracując w sferze budżetowej dostawał podwyżki płac, czy też dostał je dopiero w latach 2016-2020 i z tego właśnie powodu dostaje korzystniejsze świadczenie niż średnia emerytura?
Niestety, do osób zaklapkowanych anty pisowsko racjonalne argumenty nie trafiają, o czym świadczy fakt, poparcia dla PO w wielkości około 25%. Przecież w gronie tego elektoratu nie znajdują się sami kanciarze i aferzyści, ale właśnie w większości zaklapkowani.
Oni muszą doczekać nowej władzy i na własnej skórze odebrać skutki tych rządów. Dopiero jak dostaną mocno po krzyżach tak, że nie będą wiedzieli jak się nazywają, to wówczas odrzucą różowe platformowe okulary…
Ja jednak i jak dotychczas większość polskich wyborców nie chcemy doczekać tego eksperymentu, bo nie jest on nam do niczego potrzebny, podobnie jak forsowany obowiązek powszechnego zaszczepienia na koronawirusa.
Patrząc szerzej poza mój kraj widzę, że w niektórych państwach rządzonych przez satrapów narzucających reżimowe rozwiązania pandemiczne, społeczeństwo zaczyna się pomału budzić i ostro protestować, o czym świadczą zdarzenia w Kandzie, czy w Australii…
Wynika, więc z tego, że wejście w epokę Wodnika, czyli mądrości zaczyna pomału przynosić praktyczne rezultaty, stad być może z pozycji małpy skaczącej swawolnie po ziemskiej puszczy niebawem przeistoczymy się w prawdziwie myślącego homo sapiens?
Karabeusz