POCZĄTEK KOŃCA…?

Motto: cenny prezent Mikołajowy…

Interesujący spektakl w dzień Świętego Mikołaja zafundowali nam posłowie. Zbieżność zdarzeń z datą jest dosyć symptomatyczna, ponieważ otrzymaliśmy swoistego rodzaju prezent mikołajowy…

Obserwując ostatnie medialne wydarzenia nie bardzo wyobrażałem sobie taki przebieg zdarzeń, ponieważ rządząca koalicja 13 grudnia utwierdzała nas systematycznie w przekonaniu, że stanowi monolit nie do ruszenia.

Okazało się jednak, że on zaczyna pękać, nie mają właściwie czym się pochwalić, co rusz natrafiają na miny w postaci ataków z różnych stron, a ostatnio koalicja 2050, wyłamała się z głosowania w sprawie immunitetów posłów PiS.

Jako prawnik, zgadzam się w pełni z uchwałami Sejmu podjętymi w sprawie trojga posłów PiS na tle incydentów przy pomniku smoleńskim na placu Piłsudskiego w Warszawie, bo gdybym był posłem właśnie tak głosowałbym.

Współczuję prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu z powodu ataków na niego i jego świętej pamięci brata Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, ale przywódca największej partii opozycyjnej, zwycięzca ostatnich wyborów musi trzymać nerwy na wodzy.

Z punktu widzenia honorowego, zgadzam się ze Sławomirem Mentzenem, że należało dać w pysk, bo sprawa dotyczy zdrady, a człowiek uczciwy postępuje jak Kmicic, który na taką propozycję przyłożył Kuklinowskiemu tyle, że w cztery litery…

Ale czasy siedemnastowieczne minęły bezpowrotnie i w dzisiejszych warunkach trzeba nieco spuścić z tonu, co nie oznacza tolerowania zachowań godzących w naszą zasłużoną głowę państwa.

Należało najzwyczajniej wytoczyć proces o zniesławienie. Bardzo prosto mówi się z pozycji teoretyka. W sytuacji Jarosława Kaczyńskiego mielibyśmy wręcz nieustające tego typu procesy, zważywszy na liczbę rzucanych potwarzy.

No cóż, owe osobnicze specyficzne okoliczności, w jakich znalazł się prezes PiS będzie wykorzystywał przed Sądem Karnym w sprawie o wykroczenie. Jaki wyrok zapadnie, nie wiemy, bo sprawa zakończy się w nowej sytuacji politycznej.

Nie mam wcale na myśli polskiej sceny politycznej, ale amerykańską! Ogromnie zażarta walka, jaka przebiegała w USA miała swoje niebywałe znaczenie i dlatego z taką konsekwencją fałszowano statystyki podając, że kandydaci idą łeb w łeb.

Zmiany po 20 stycznia 2025 r. nie waham się określić, jako ogromne, wpływające nie tylko na globalną światową politykę, ale przede wszystkim na Unię Europejską i w konsekwencji polski rząd, z którym D. Trumpowi nie jest po drodze…

A, że ma odpowiednie możliwości określonego oddziaływania nie tylko oficjalnego ale także zakulisowego, o czym wcześniej już pisałem, to pogląd na katastrofę smoleńską może nagle odmienić zupełnie swoje oblicze…

Medialnie patrząc, nasi posłowie nie wyróżniają się specjalnie intelektem, ale to wcale nie znaczy, że nie mają instynktu samozachowawczego i niektórzy potrafią trafnie wyczuć tzw. pismo nosem…

Już mieliśmy pierwsze tego symptomy w dzisiejszym glosowaniu koalicji 2050, której niektórzy przedstawiciele nie zgodzili się z bezczelną narracją smoleńską reprezentowaną przez KO.

Przyznam, że nie chciałbym być w skórze tych zapartych kłamliwie zwolenników typowej lotniczej katastrofy smoleńskiej, którzy w obliczu ujawnienia zamachu czarno na białym, będą musieli schować się chyba do mysiej dziury…

Żadnej skutecznej kryjówki jednak nie znajdą, gdyż wielu z nich czekać będzie proces sądowy z tytułu odpowiedzialności za zaniechania realizacji swoich obowiązków, a kto wie, czy nie za wiele więcej?

Ta jedna wyjaśniona zgodnie z prawdą sprawa, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jest w stanie całkowicie zmienić polską scenę polityczną, ponieważ udowodnionej zdrady narodu, głowy państwa Polacy większościowo nie darują.

W tym  momencie już żadne triki medialne, opowiadanie jakichkolwiek nadzwyczajnych bajek nic nie da. Można było liczyć, czy umówić się z Rosją przy okazji resetu, że ona nie ujawni prawdziwych danych o katastrofie smoleńskiej.

Piłka jednak jest w rękach amerykańskich, a zbieg okoliczności akurat korzystny dla nas, gdyż D. Trump chce ścisłej współpracy z Polską, gdyż ona jest potrzebna dla jego polityki europejskiej, ale nie z rządem tej opcji politycznej.

Czasem się tak zdarzało, że wielkie mocarstwo było w stanie zmienić rząd w danym państwie w błyskawicznym tempie. U nas żadna agresywna ingerencja nie będzie potrzebna, ponieważ sami rodacy, pokażą w takim wypadku miejsce zdrajcom…

Wyczuwający pismo nosem już o tym doskonale wiedzą i dlatego zmieniają front z agresywnej retoryki na bardziej racjonalne podejście w obawie o własną przyszłościowo odpowiedzialność.

Dostaliśmy prezent mikołajkowy, gdyż sama monolitowa dotychczas medialnie koalicja 13 grudnia już zaczyna trzeszczeń w szwach. Przyczyną tego zjawiska nie jest jednak poważny atak byłego premiera, który ich zrugał za dług półbilionowy…

Nazwał też nieudacznikami i zdrajcami interesu narodu, które to słowa nie należą do wyjątków w naszej współczesnej polityce, dlatego przyczyną zwrotu musi być bez wątpienia co innego.

To jest zjawisko pocieszające, gdyż pokazuje, że zmiany jesteśmy w stanie przeprowadzić nawet bez ingerencji z zewnątrz, które jak historycznie wiemy kończyły się zawsze dla nas źle…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *