WSPÓŁCZESNOŚĆ – GORZEJ NIŻ DZIECI…

I.

Cóż się zmieniło po 5-6 latach od sytuacji opisanej w felietonie pt. „Retrospekcja – Jak dzieci” ? Właściwie nic, patrząc na ogólny obraz polityków, niewiele. Podjęte przedsięwzięcia naprawy państwa przez idealistów, będących aktualnie przy władzy, idą ślamazarnie…

Zdziecinnienie tych, którzy utracili władzę stanowi nadal zasadniczą przeszkodę sanacji państwa. Każde racjonalne zamierzenie jest z założenia torpedowane przez niezadowolone z obrotu rzeczy dzieci…

Maluchowi, jeśli odebrać niebezpieczną zabawkę, to wszczyna natychmiast głośny alarm, mający świadczyć o doznanej krzywdzie. Do tego jeszcze krajowe dzieci natrafiają na zagraniczny aplauz, ponieważ politycy wspólnotowi w swojej większości odpowiadają również poziomowi naszych małolatów…

Siły reformatorskie  są w tych warunkach pozbawione możliwości skutecznej, bezkonfliktowej racjonalnej naprawy państwa, ponieważ społeczeństwo, jako ogół, chciałoby takiej naprawy natychmiast, a to jest niewykonalne.

Politycy podejmujący się naprawy są bezsilni dlatego, że całą machinę publiczną odziedziczyli po poprzednikach i pomimo zmian na wysokich szczeblach kierowniczych, całość zachowuje się w taki sposób, jaki poziom prezentuje średnia, pozostawiona w spadku kadra kierownicza…

Ta zaś została ukształtowana przez poprzedników, toteż pomimo pewnej uległości, nie jest w stanie pominąć swoich własnych zakorzenionych głęboko złych nawyków. Nakreślone pozytywne kierunki zmian nie są realizowane sprawnie, ponieważ stałych dotychczas trybów zachowań nie da się zmienić z poniedziałku na wtorek…

Ta obiektywna bolączka jest bezlitośnie wykorzystywana przez całą współczesna opozycję, a do tego zdziecinniały nadal suweren zdaje się niepokoić o to, że naprawa idzie, jak po grudzie…

II

Przeciętny wyborca, co jest oczywiste, nie rozumie skomplikowanej systematyki sprawowania władzy, a tym bardziej nie orientuje się w niezwykle złożonych problemach naprawczych, toteż rozumuje zero jedynkowo i tym samym jest skłonny dawać posłuch opozycji, która poziom zdziecinnienia suwerena wykorzystuje maksymalnie.

Po pierwszej  kadencji rządzący znaleźli się w niezwykle trudnej sytuacji, ponieważ rozdysponowywanie dóbr ma swoje granice i dlatego nie da się bez końca czerpać garściami i rozdawać potrzebującym.

Druga kadencja, po czterech latach sprawowania władzy, stanowi już przedział czasu pozwalający na rozliczenia. Potknięcia w trybie wprowadzania nowych rozwiązań są oczywiście łatwe do wykorzystania.

Opozycja z dziecinną radością i postawą boksera prowadzącego przeciwnika do narożnika oczekiwała systematycznej serii celnych trafień. W warunkach każdej, nawet najlepiej realizowanej naprawy, błędy są nieuniknione, zaś w sytuacji braku możliwości odnowienia kadr publicznych wpadki muszą się zdarzać.

Chytrym zdziecinniałym pomysłom stanął nagle na przeciw koronawirus, który diametralnie poprawił sytuację rządzących. W obliczu, gdy płoną lasy nie czas żałować róż, toteż opozycja zgrzyta zębami i pomstuje na ten wirus, który zbawiennie spadł władzy z Nieba…

Tu i ówdzie idący nadal w zaparte usiłują podważać bieżące przedsięwzięcia rządu, ale efekt tych działań spotyka się z powszechnym potępieniem ze strony suwerena, a także większości samej opozycji, która najpierw zamarła, a później otrzeźwiała, nie chcąc być pierwszą ofiarą epidemii…

Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy ten nadzwyczajny okres pomoże w naprawie państwa? Zaobserwować można takie zjawisko, że pomimo większościowego nawoływania przez opozycję do zgody narodowej, tu i ówdzie  ujawniają się nadal rzeczywiste oblicza dzieciaków…

Oni, niestety w odróżnieniu od nieletnich niczego w piaskownicy politycznej się nie nauczyli. Przykład z 16 marca 2020 r. Usłyszałem w radiu z ust jednego znanego polityka opozycji, że Polacy są zawiedzeni 5-letnimi rządami PiS-u (sic!).

Szkoda, że ów dzieciak nie doprecyzował szczegółów. Faktycznie, pewien niewielki procent Polaków jest dzisiaj zawiedziony i to poważnie. Są to ci, którym suweren pozwolił przez 30 lat bogacić się za pomocą chochli, zamiast przy pomocy łyżeczki od herbaty…

Owi bonzowie nie interesowali się narodem pracującym na umowach śmieciowych, czy na czarno, tylko skrupulatnie i bezwzględnie nabijali swoją kabzę nieuczciwie pozyskanymi dobrami…

Dzisiaj, kiedy obecna władza przykręciła im nieco kurek dostępu do tych pieniędzy, płaczą, że przy kilkusettysięcznych rocznych dochodach, nie mają za co żyć!

Myślę, że koronawirus trochę przetrzebi to towarzystwo, czego im oczywiście, jako człowiek humanitarny nie życzę, ale oni sami, jak pyszałkowate dzieciaki ciągną do nieszczęścia…

Już na początku marca 2020 r. kiedy rozwój epidemii w Europie był jasny, władze takiej Hiszpanii nawoływały do udziału w wielotysięcznych pochodach równościowych, które się odbyły!

Chyba spadli z byka nieszczęśliwie na głowę, co spowodowało atrofię rozsądku. Nie ma się co dziwić, że pod rządami europejskiej liberalnej demokracji, której próbek doświadczyliśmy ostatnio w Polsce przez 8 lat, do nieszczęścia jest bardzo blisko, bo to są dzieciaki, które do rządzenia w ogóle się nie nadają!

Zresztą, co bardziej rozgarnięci spośród nich, sami to przyznawali, charakteryzując państwo, jako kupę kamieni… Czasem przysłowie – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – sprawdza się idealnie…

Można prognozować, że skutki koronawirusa otrzeźwią dziecinne społeczeństwa państw europejskich, które w wyniku wyborów wyrzucą do śmietnikowej piaskownicy tych, którzy mienią się wielkimi postaciami politycznymi, a w rzeczywistości są kreaturami charakterystycznie doskonale zarysowanymi w polskim filmie pt. „Kariera Nikosia Dyzmy”…!

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *