POLITYCZNA HUCPA…

Od października 2020 r. mamy do czynienia z protestami przeciwko zakazowi przerywania ciąży.  Początkowo niespodziewany wyrok Trybunału Konstytucyjnego, a także pandemia zmuszającą ludzi do wielu ograniczeń, wywoływały naturalne pochody manifestacyjne.

Już po kilku dniach okazało się, że cała sprawa z naturalnym sprzeciwem niewiele ma wspólnego. Przede wszystkim organizacja pochodów z idącymi na czele identycznymi ordynarnymi napisami jednoznacznie na to wskazywała.

Z tego powodu liczba manifestantów oraz miejscowości sprzeciwu gwałtownie spadła, chociaż opozycja podtrzymywała ten sprzeciw, widząc w nim doskonałe narzędzie do walki z PiS-em.

Istota sprawy ma delikatny charakter, dlatego wielu zwolenników partii rządzącej dziwiło się podjęciu tego problemu. Mało, kto zna szczegółowe meandry władzy, toteż większość za „Uchem Prezesa” uważa, że tenże jest niepodzielnym dyktatorem.

Pewien znaczący wpływ na bieżącą działalność przywódca oczywiście posiada, ale przekonanie o dyktatorstwie trzeba między bajki włożyć, zwłaszcza w warunkach współczesnej Polski.

Jarosław Kaczyński nie miał bezpośredniego wpływu na działania ponad 100 parlamentarzystów, którzy realizując swoje idee postanowili zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego.

Nie miał dlatego, że obóz rządzący składa się z trzech ugrupowań z podpisanymi umowami koalicyjnymi, w ramach których to zagadnienie występuje. Zapytanie do TK nie jest żadną działalnością wywrotową, ale chęcią uporządkowania problematyki, zgodnie z założeniami ideowymi osób, które pod wnioskiem się podpisały.

Po reelekcji Prezydenta niektórzy stawiali pytanie typu: mamy w zasadzie pełnię władzy, to dlaczego nie realizujemy założeń programowych zamieszczonych w umowie koalicyjnej?

Gdyby w tych warunkach Jarosław Kaczyński działał obstrukcyjnie, finał mógłby doprowadzić do rozbicia obozu rządzącego.

Zresztą o narastających problemach w sprawach kontrowersyjnych świadczy fakt wejścia prezesa PiS-u do rządu w charakterze wicepremiera pilnującego porządku i spójności koalicyjnej.

Problem przerywania ciąży jest tylko pretekstem do walki z rządzącymi na ulicach, głównie Warszawy. Trudno przewidzieć, co władza z tym zrobi, choć lekarstwo jest proste w postaci zorganizowania referendum, bo tak poważny problem można rozwiązać w demokracji tylko przez większościowe głosowanie.

Rządzący mają ważniejsze sprawy niż organizacja referendum, która akurat z taktycznego punktu widzenia nie jest taka pilna, zwłaszcza w pandemii.  Poza tym nie leży w interesie władzy szybkie rozwiązanie, gdyż upływ czasu wskazuje, że większość społeczeństwa zaczyna traktować manifestacje, jako już męczące, co bardziej uderza w opozycję niż w PiS.

Do manifestacji początkowo dołączali intelektualiści, po czym nagle zniknęli, bo powszechne panowanie chamstwa i wulgarności wystraszyło ich, zaliczeniem do takich nędznych grup społecznych.

Rządzący wolą mieć otwarty problem, który plus minus nie bardzo im szkodzi, a wręcz coraz bardziej pomaga, wystawiając na pośmiewisko organizatorów, aniżeli borykać się z kolejnym jakimś dzisiaj nieznanym pretekstem wywrotowym.

Wreszcie zwłoka jest potrzebna w oczekiwaniu na stanowisko rządzącej w USA Partii Demokratycznej, gdyż nasze powiązania gospodarcze wymagają poprawnych stosunków politycznych.

W razie ingerencji z tamtej strony, odpowiedzią może być zorganizowanie referendum, które tak amerykańskim, jak i europejskim głosom o braku demokracji w Polsce, zaraz zamknie usta.

Opozycja przy tym na ślepo atakuje bez racjonalnego opamiętania, co zwłaszcza widać w wydaniu lewicy, która poprawny wyrok na tle Konstytucji autorstwa ich guru, czyli Aleksandra Kwaśniewskiego powszechnie potępia.

Potwierdzeniem jest także milczenie prof. Andrzeja Zolla, który siedzi cicho, bo nie chce być w konflikcie z własnym ideowym sumieniem i działalnością w charakterze prezesa TK i RPO, choć dotychczas był bardzo czynny anty pisowsko.

Rozwydrzona lewica żąda aborcji na życzenie, co w polskich warunkach jest postulatem księżycowym. Do tego jeszcze prowodyrzy inspirują i popierają fizyczny atak na pomniki i obiekty sakralne, dopuszczając się skrajnej głupoty w warunkach nadal większościowego podejścia Polaków do Kościoła katolickiego.

Słowem, cała awantura nie może się źle zakończyć dla obozu rządzącego, lecz przeciwnie pozwoli mu spokojnie dotrwać do następnych wyborów. Argument o lekceważeniu opozycji także legnie w gruzach, ponieważ pomysł referendum pochodzi akurat od opozycyjnej PSL.

Wreszcie w ograniczeniach przerywania ciąży nie można się dopatrywać olbrzymiej tragedii, gdyż rzeczywistość tego nie potwierdza, w tym przede wszystkim brak karalności kobiety za taki czyn. Jesteśmy w UE, w której podejście do tych spraw jest większościowo bardzo liberalne.

Tak na Słowacji, jak i w Czechach nie ma w tym zakresie zakazów, a usługi medyczne w skali porównawczej są tańsze i bardziej dostępne niż w Polsce. Ewentualna potrzeba przerwania ciąży w życiu każdej kobiety stanowi zjawisko jednorazowe i wyjątkowo uzasadnione, jeżeli do tego zagadnienia podchodzimy poważnie.

Osoby, które z jednej strony kreują olbrzymią tragedię dla płci pięknej, a z drugiej traktują ją, jak okresowy, powtarzalny zabieg medyczny należący do cywilizacji śmierci, ani moralnie, ani prawnie na żadną akceptację nie zasługują.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *