TRZY OPCJE…

Z uwagą przysłuchiwałem się obradom komisji Kongresu USA poświęconym praworządności w Polsce i na Węgrzech, transmitowanym przez TVN. Usłyszałem już krytykę samego faktu mieszania się w nasze wewnętrzne sprawy przez parlament obcego państwa, którą uważam za nieuzasadnioną.

Należymy, bowiem do NATO i z tego tytułu władze największego gwaranta paktu mają do tego pełne prawo. Druga niepokojąca wieść, to możliwość zagrożenia w postaci wyprowadzenia wojsk amerykańskich z Polski z uwagi na brak demokracji u nas…

Tego rodzaju debata ma charakter straszaka dla polskiego społeczeństwa, które po usłyszeniu tej informacji, powinno doprowadzić w najbliższych wyborach do zmiany władzy, ponieważ ta prezentuje inne wartości ideowe, aniżeli rządzący w Ameryce demokraci.

Nic takiego się jednak nie stanie pod warunkiem, że rodacy nie dadzą się nabrać na gołosłowną bujdo logię. Mamy w tym zakresie trzy opcje. Pierwsza, ma miejsce przy założeniu, że USA podchodzi bardzo poważnie do realizacji założeń NATO.

W takim przypadku posiadają autentyczną wiedzę o sytuacji w Polsce i żaden propagandzista medialny, nawet z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nie jest w stanie jej zmienić, gdyż wyśmienicie funkcjonuje CIA.

Wiedzą doskonale, że zagrożenia demokracji w Polsce nie ma, toteż nie istnieje uzasadnienie do zmiany polityki amerykańskiej, tym bardziej, że Stany Zjednoczone charakteryzują się stabilnością w sprawach zasadniczych, nawet w razie zmiany partii rządzącej.

Druga opcja polega na tym, że Amerykanie niefrasobliwie realizują założenia NATO, na co może trochę wskazywać fatalna ewakuacja z Afganistanu, o której nie będę więcej pisał, aby nie dobijać leżącego…

Wybrali sobie podobno demokratycznie poprawnie nowego Prezydenta, no to go mają z całym niedobrodziejstwem inwentarza… Prezydent nie jest jednak głupcem, któremu można wmówić, że jakiś wyimaginowany brak demokracji w naszym kraju może stanowić zagrożenie dla NATO ze strony Rosji?

Wie przecież doskonale, że takie zagrożenie wynika ze współpracy Niemiec z Rosją w ramach rurociągu bałtyckiego. Gdyby obawy były poważne, to w pierwszej kolejności musiałby jeszcze bardziej ograniczyć kontyngent wojsk amerykańskich w Niemczech, a jak wiadomo nic takiego nie czyni.

Wobec znaczącego zagrożenia ze strony Niemiec, nasze, czy węgierskie sprowadza się do bliskiego zeru, jeżeli w ogóle poważnie można o nim mówić, w sferze nawet jakichkolwiek podejrzeń.

Trzecia możliwość polega na tym, że Amerykanie wszędzie i w każdej sytuacji kierują się wyłącznie własnym interesem, a słowa ideowe stanowią tylko podbudowę propagandową tego interesu.

Jeżeli nawiązali z Polską korzystne umowy gospodarcze, w tym na sprzedaż uzbrojenia, gazu, etc., to żaden Prezydent USA nic nie zrobi, aby je anulować, bo by się bardzo naraził potężnym biznesmenom, na garnuszku których niejeden przywódca dochodzi do władzy.

Przypadki braku spolegliwości w tym zakresie ze strony przywódcy największego mocarstwa względem własnych kapitalistów już nieraz kończyły się odcięciem Prezydenta od władzy, czego rzadko, kto chce ryzykować…

Reasumując, bez względu na to, która ze wskazanych opcji zachodzi, nie mamy podstaw do obawy zmiany polityki amerykańskiej względem naszego kraju. Jeżeli sami nie ulegniemy przysłowiowym „strachom na Lachy”, to w rzeczywistości nic złego nas nie spotka!

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *