DEBATA GŁUCHEGO TELEFONU…

czyli, jak uwolnić się od toksycznych posłów?

Dnia 9.11.2021 r. obyła się debata sejmowa poświęcona sytuacji na naszej wschodniej granicy, którą w całości z uwagą wysłuchałem. Chciałem ją nazwać debatą hybrydową, w rozumieniu przekształceń działań opozycji w kierunku poważnego potraktowania realnego zagrożenia, ale niestety nie mogę.

Ten cyrk, który odstawiła niemal cała opozycja zasługuje tylko, w delikatnej ocenie na nazwę debaty głuchego telefonu. Najpierw Premier Mateusz Morawiecki przedstawił z grubsza istniejące problemy.

Później dwaj ministrowie dopowiedzieli, dopuszczalne do przekazania publicznego szczegóły, a także przedstawicielka PiS określiła stanowisko rządzącego ugrupowania parlamentarnego.

No i zaczęły się występy sztukmistrzów głównych partii opozycyjnych, usiłujących z jednej strony zgodzić się z zagrożeniami i działaniami rządu, aby z drugiej strony następnymi głosami dokładnie prezentować pogląd odmienny.

Kolejny cały zestaw pytań przedstawicieli opozycji zaprzeczał wcześniejszym zapewnieniom klubów i kół o poparciu działań władzy. Wysoką umiejętność taktyczną i kulturę osobistą wykazał Premier Mateusz Morawiecki, który te wynurzenia przyjął za dobrą monetę…

Sztubacki, momentami absurdalny oraz bezczelny charakter stawianych pytań wymagał od razu odpowiedniej riposty, ale właśnie polityczno-taktyczna maestria szefa rządu ujawniła się tutaj w całej krasie i okazałości.

Najbardziej rażąco wypadły wypowiedzi bodaj lewicowców, którzy z uporem maniaka domagali się budowy nowych ośrodków dla uchodźców, wykazując zadziwiającą sprzeczność ze swoimi źródłami pochodzenia reżimowego, który nakazywał strzelać do rodaków usiłujących opuścić teren Ojczyzny.

Bandyci, niewykluczone, że w części przedstawiciele wschodnich służb specjalnych, którym asocjują emigranci ekonomiczni atakują bezprawnie naszą granicę, niszczą ochrony graniczne a niektórzy posłowie domagają się budowy nowych przechowalni dla inicjatorów bezprawia.

Fiksum dyrdum, jakby mówił niejaki Nikodem Dyzma, tyle, że bohater książki Tadeusza Dołęgi Mostowicza w skali porównawczej do niektórych posłów współczesnej opozycji może uchodzić za wybitnego męża stanu, gdyż nigdy nie zhańbił się zdradą Ojczyzny.

Rodacy mają niezwykłe szczęście z powodu rządów PiS-u, bo gdyby była przy władzy dowolna partia opozycyjna, to skutek ich działań prowadziłby wprost do totalnych kataklizmów, biorąc pod uwagę wypowiadane podczas debaty głupoty.

Zanim suweren zorientowałby się o negatywnych skutkach ich rządów i był w stanie cokolwiek przeciwdziałać, bomby terrorystyczne wybuchałyby jedna za drugą, a wolną i niepodległą Polskę moglibyśmy między bajki włożyć!

Dzisiaj wypada tylko dać na mszę i dziękować Opatrzności, że nie pozbawiła większości rodaków rozsądku i wybraliśmy właściwą władzę.

Niebezpieczeństwo jednak nie ustało, gdyż z różnych stron słyszymy podszepty szatanów, reprezentujących różne opcje opozycyjne, obiecujących nam gruszki na wierzbie, byle tylko dopuścić ich do władzy.

Zbiorowa mądrość rodaków, jak historia pokazuje nie jest jednak wartością stała, dlatego trzeba jej strzec i pielęgnować. Nie na darmo przysłowie mówi, że jak Opatrzność chce kogoś ukarać, to mu rozum, czyli rozsądek odbiera.

Pamiętając o tym przysłowiu, pilnie dbajmy o to, we własnym interesie, zwłaszcza przy urnie wyborczej, aby ta przypadłość nas nie dotknęła!

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *