ZAZDROŚĆ Wstęp

Rozpoczynam publikację nowego cyklu pt. „Zazdrość” umieszczając opracowania w części „Polityka”, a czynię to bez pomyłki i w pełni świadomie oraz celowo.

Głównym motywem jest potrzeba uzmysłowienia Czytelnikowi, czym w istocie jest polityka i dlaczego nie powinniśmy się odżegnywać od jej publicznej wersji, gdyż każdy z nas stosuje politykę, na co dzień, niekiedy nie zdając sobie z tego sprawy.

Polityką prywatną w odróżnieniu od publicznej jest każda świadoma działalność zmierzająca do osiągnięcia określonego celu. Wyłączyć można z egzystencji ludzkiej jedynie odruchy bezwarunkowe, bo pozostała reszta należy do sfery polityki.

Usiłuję przemówić do tych, którzy porzucają politykę publiczną, oceniając ją źle i uzasadniają swoje zachowanie werbalnie w postaci braku zainteresowania tą dziedziną ze względu na istotę negatywnych odczuć związanych z jej postrzeganiem.

To jest mniej więcej tak, jakby ktoś powiedział, że nie interesuje go powietrze i oddychanie, choć bez tego żyć nie może. Wykorzystując doświadczenia polityki prywatnej na rzecz polityki publicznej jesteśmy w stanie zrozumieć problemy, przed którymi stają rządzący i tym samym trafnie ocenić ich zachowanie.

Żyjąc w społeczeństwie uformowanym w postaci państwa, politykę publiczną musimy akceptować, jako immanentny element funkcjonowania tej organizacji, na której sprawność chcielibyśmy mieć wpływ, ponieważ leży to w żywotnym naszym interesie.

Lekceważenie polityki publicznej choćby w postaci absencji wyborczej jest zachowaniem skrajnie dziecinnym, przynoszącym dla tak postępującej jednostki negatywne konsekwencje w rodzaju – na złość mamie odmrożę sobie uszy…

Ulegając szumom medialnym często celowo zniechęcającym do udziału w wyborach, co jest elementem taktyki wyborczej, zachowujemy się zgodnie z życzeniem inspiratora zmierzającego do wyeliminowania naszego wpływu na rzeczywistość.

Do tego rozgrzeszamy się bezradnością wyborczą, niezrozumiałymi działaniami polityki publicznej, etc. Później, po stracie polegającej na dopuszczeniu do władzy tych, którzy nie powinni jej sprawować, dochodzimy do słusznego wniosku w rodzaju – gdybym wiedział, że tak będzie to poszedłbym do głosowania.

Ale to jest musztarda po obiedzie. Przekonywanie się trudnościami zrozumienia zamiarów polityków jest równie infantylne, jak sama absencja wyborcza, ponieważ mechanizm polityki publicznej nie różni się w podstawowych założeniach od polityki prywatnej.

Przykładowo, dla sfery polityki prywatnej jest nam potrzebna stabilność prawa i jednolite jego stosowanie. Wobec tego, w sferze polityki publicznej sprawdzamy, czy politycy zmierzają do stworzenia mechanizmu wiążącej wykładni prawa, a jeśli nie, to trzeba podjąć społeczną inicjatywę przymuszenia ich do tego.

Podobnie dziedziny ekonomii publicznej i ekonomii prywatnej rządzą się tymi samymi podstawowymi założeniami, toteż nietrudno zrozumieć, kto prowadzi racjonalną globalną politykę ekonomiczną, a kto usiłuje nas wprowadzić w przysłowiowe maliny…

Tak jak gospodarstwa domowego nie da się długotrwale prowadzić będąc permanentnie zadłużonym, tak samo jest z gospodarką narodową. Władzę, która zmierza do stałego zadłużania państwa, pozwalając uchodzić pieniądzom za granicę, trzeba ocenić negatywnie.

Natomiast tych, którzy starają się bilansować przychody i wydatki oraz dążyć w pewnej perspektywie do osiągnięcia superaty budżetowej, oceniamy, jako korzystnie gospodarujących.

Skupiając się na własnej prywatnej polityce i przenosząc jej doświadczenia na forum polityki publicznej jesteśmy w stanie wyłowić wśród polityków ziarno od plew i wybrać właściwie, dlatego postawę absencyjną trzeba uznać za rodzaj osobniczego samobójstwa…

Kończąc, mam nadzieję, że nakreślone słowa pozwolą na stosowną refleksję i eliminację zachowań godzących w interes każdego myślącego wyborcy, bo przecież po to tworzyliśmy ustrój demokratyczny, aby większościowo mieć realny wpływ na naszą egzystencję.

Pozostaje wyjaśnienie powiązania uczucia zazdrości z polityką. Związek jest oczywisty, czego jednak nie postrzegamy wiedzeni uczuciem zazdrości względem osiąganych apanaży przez polityków, w efekcie porzucamy tę sferę, pozwalając na szerzenie się tam zła, którego nie chcemy.

Nie przyjmujemy do wiadomości posiadania wszelkich potrzebnych instrumentów pozwalających na poprawną ocenę działalności poszczególnych graczy, czy ugrupowań politycznych, lecz rezygnujemy z przynależnego nam prawa wpływu na przyszłość.

Nie chce nam się odrobinę wysilić szarych komórek i w następstwie tego dopuszczamy się zaniechania sprowadzającego zło, uderzające rykoszetem z polityki publicznej na naszą politykę prywatną, bo jesteśmy zaćmieni zazdrością…?

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *