WOKÓŁ TENISA…

Ostatnio w internecie zauważyłem wysyp purystów i znawców tenisa. Co bardziej uczeni w piśmie  wychwalają swoje umiejętności w posługiwaniu się językiem polskim. Faktycznie poprawność pisowni tak w internecie, jak i w programach telewizyjnych pozostawia wiele do życzenia…

Trudno jednak przejść obojętnie wobec „filozofów” dowodzących umiejętności posługiwania się mową ojczystą, którzy w najbliższej kolejnej wypowiedzi sami popełniają oczywiste błędy.

Pod artykułem zatytułowanym „5,8 mld dolarów. To może być „najdroższa” wygrana Igi Świątek”, pewien purysta zarzucił autorowi poważny błąd dotyczący „podmiotu domyślnego”, nie tłumacząc na czym nieprawidłowość polega?

Filozoficznie dodał: „nie będę tego tłumaczył, najlepiej poproś „panią z polskiego” może będzie umiała to tobie wyjaśnić”, po czym w następnym wpisie dodał: „…Należy (wziąść) pod uwagę ile punktów zarobiła Iga w ubiegłym sezonie w RG”. Dodaję, że nawias jest moim dopiskiem uwypuklającym oczywisty błąd, gdyż należało napisać „wziąć”.

Tytuły wielu artykułów niekiedy nie wykazują pełnej zgodności z językiem polskim wtedy, gdy pewne sformułowania są wyrażane w przenośni. Autor nie twierdzi, że Iga gra o zdobycie 5,8 mld dolarów lecz, że gra z przeciwniczką reprezentującą rodzinę o takich zasobach pieniężnych, dlatego może to być „najdroższa” wygrana…

Umiejętność skrótowego tworzenia wieloznaczności wypowiedzi dającej czytelnikowi do myślenia jest przecież elementem sztuki w posługiwaniu się językiem, który to przymiot nie jest wcale tak powszechny.

Inny znowu znawca tenisa ubolewa, że Iga Świątek nie przyznała się do błędu w postaci podwójnego odbicia piłki o kort, czego sędzia nie zauważył i być może tą wypowiedzią sytuuje zawodniczkę obok znanego tenisowego kłamstwa Krejcikowej?

Przede wszystkim, z punktu widzenia percepcji, czym innym jest dojrzenie spadającej piłki skierowanej przez przeciwniczkę w kort lub poza jego obszar, przy braku reakcji na odbicie, a czym innym możliwość dostrzeżenia dwukrotnego odbicia piłki, kiedy dochodzi do tego w ułamku sekundy potrzebnej na odpowiedź.

Jest bardzo mało prawdopodobne, aby Iga zauważyła podwójne odbicie piłki, będąc w ferworze błyskawicznego biegu i posłania piłki za siatkę. Tezę znacząco uprawdopodabnia fakt, iż komentatorzy dojrzeli ten błąd dopiero po trzykrotnej powtórce obejrzanej do tego w zwolnionym tempie.

Błędu nie dostrzegł ani sędzia, ani Pegula, która miała prawo zakwestionować  poprawność przyznania punktu. Zupełnie czym innym była strzelona przez Maradonę bramka ręką, gdyż o tym zawodnik musiał wiedzieć, a faktu nie ujawnił.

Krytycy naszej mistrzyni powinni się dobrze zastanowić zanim wypowiedzą tego typu słowa pod adresem wybitnej sportsmenki, gdyż po analizie zdarzenia wychodzi na to, że nie mają większego pojęcia o istocie gry w tenisa.

Wielokrotnie tacy mistrzowie jak Nadal, czy Dżokowicz kwestionowali decyzję sędziego. Czasem takie zarzuty okazywały się słuszne, a niekiedy błędne. Następuje to z prostego powodu, gdyż gra w tenisa jest coraz szybsza i w mgnieniu oka nawet mistrzowie nie są w stanie dostrzec, jaki był rzeczywisty przebieg zdarzenia.

Nikt im nie zarzuca oszukańczej maniery, gdyż formułują tylko swoje wątpliwości, do czego Pegula też miała prawo. Gdyby to zrobiła być może przegrałaby w mniejszym rozmiarze, jednakże sam błąd sędziego nie miał istotnego wpływu na wynik meczu.

W tenisie pozostaje jedynym racjonalnym rozwiązaniem wprowadzenie elektronicznego sprawdzania przebiegu gry. Zaniechanie w tym zakresie, niestety obciąża i kompromituje organizatorów wielkich imprez.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *