TCHÓRZE…

Jest źle i będzie jeszcze gorzej mówią eksperci w wielu debatach telewizyjnych. To prawda, z tym jednak zastrzeżeniem, że trzeba patrzeć na całokształt przyczyn. Mamy kryzys gospodarczy, z którym nie poradzi sobie żaden rząd.

Dzierżący władzę mogą natomiast prowadzić politykę wspierająca 90% narodu albo 10% bogaczy.  Pierwszy kierunek, zgodnie z założeniami ustroju demokratycznego, realizuje partia pod nazwą Prawo i Sprawiedliwość.

Tę drugą chce wdrażać opozycja, pozorująca propagandowo zamiar działania w interesie większości Polaków. Taką próbkę ich rządów obserwowaliśmy już od 1989 r. Najpierw postkomuniści przefarbowali się na socjaldemokratów i po uchwaleniu Konstytucji RP w 1997 r. wmówili narodowi, że funkcjonujemy w ustroju demokratycznym.

Zbieżność nazewnictwa spowodowała, że większość narodu zaakceptowała ustawę zasadniczą, choć ona nie daje mu ani jednego uprawnienia władczego. Podobieństwo słowotwórcze można śmiało sprowadzić do porównania obozu z obozem koncentracyjnym.

Wcale nie żartuję, bo sprawa naszej przyszłości jest kwestią bardzo poważną, zwłaszcza w aspekcie działań UE zmierzających do likwidacji państw narodowych i utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy pod egidą Niemiec.

Zdecydowana większość Polaków nie chce likwidacji państwa polskiego. Niestety statystyczny Kowalski jest na tyle naiwny, że nie stawia sobie pytania, co suweren może zrobić, aby do likwidacji państwa nie doszło?

Jest święcie przekonany, że bez zgody większości Polaków do czegoś takiego dojść nie może i dlatego śpi spokojnie. Tymczasem, to pobożne życzenie ładnie brzmi, ale z rzeczywistością prawną nie ma nic wspólnego.

Załóżmy, że wybierzemy opcję polityczną sprzyjającą pełnej integracji europejskiej i eliminacji państwa polskiego. W świetle przepisów Konstytucji RP władza nie będzie zmuszona pytać narodu o zgodę, gdyż ustawa zasadnicza nie przewiduje obligatoryjnego referendum ogólnonarodowego – wystarczy przeczytać art. 125.

O rozpisaniu referendum decyduje Sejm lub Prezydent za zgodą Senatu. Jeśli władza opanuje te szczeble, to wyłącznie od niej będzie zależeć rozpisanie referendum. Jakich może używać argumentów przeciw?

Na przykład powie, że Polacy już w drodze referendum większościowo zgodzili się na wejście do Unii Europejskiej i zaakceptowali stopniową, coraz większą integrację. W końcu części Polaków można wmówić dowolne idiotyzmy, skoro rząd działający w interesie 90% narodu cieszy się tylko 39% poparciem.

To oznacza, że około 50% uprawnionych do głosowania zachowuje się w sposób radykalnie sprzeczny z własnym interesem. Część z nich, to zwykłe głupki, których nie stać na logiczne rozumowania i dlatego ulegają pięknym słówkom opozycji, wysyłanym z pełną bezczelnością przekonania, że trafią na motłoch niczego nierozumiejący i stąd podatny wrażej propagandzie.

Część to niestety ludzie dobrze wykształceni, posługujący się logiką i doświadczeniem życiowym, którzy mogą odróżnić dobrą od złej władzy, ale w skutkach wyborczych tego nie czynią. Jakiś odłam działa przekornie, na zasadzie na złość mamie odmrożę sobie uszy.

Inni nasyceni systematycznie krytykami dobrej władzy, uważają, że czas najwyższy przewietrzyć sferę polityczną – może ukształtuje się coś nowego i ciekawego? Zapominają tylko, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.

Jest odłam bardzo wysoko wykształcony, któremu propaganda medialna do tego stopnia zrobiła z mózgu wodę, że uważają za dyshonor popieranie PiS-u, jako zaścianka narodowego i ludzi nienależących do elit intelektualnych.

Oni sami siebie sytuują w tych elitach, dosyć już stanu zamożnego, toteż nie przewidują negatywnych konsekwencji dojścia do rządów innej opcji politycznej, z którą jakoś sobie poradzą, dlatego postępują jak patentowane tchórze.

Co więcej, bieżący dobrobyt przesłania im tę oczywistą prawdę, że skoro nie należą do 10% polskich bogaczy, to zmiana władzy nieuchronnie negatywnie ich dotknie. Być może łudzą się, że z tą władzą jakoś się dogadają.

Nie interesuje ich bliżej polityka, toteż pozostają rozbrajająco naiwni. W polityce nie ma sentymentów. Jeśli wilk dorwie się do żeru, to jak w stolarni, gdzie drwa rżną tam wióry powszechnie lecą i nikt nie zwraca uwagi na gatunek drewna…

Tchórze są szkodliwi społecznie, bo ich stać na publiczne wyjaśnienie szeregu istotnych społecznych problemów, ale tego nie czynią. W ich zastępstwie, medialnie brylują miernoty, także z dyplomami, stopniami i tytułami naukowymi, bo rzeczywistość nie zna próżni.

Obrażeni na władzę, niczym przedstawiciele burżuazji włoskiej, którzy na spotkanie z cesarzem wysłali swoich przebranych służących, jak to komicznie pokazano w doskonałym filmie „Sissi”.

Tam burżuazja żałowała względów, jakimi obdarzyła para cesarska ich zastępców. Tutaj skutek będzie bardziej bolesny, bo otrzeźwienie nastąpi dopiero wówczas, gdy doznają cięgi na własnym grzbiecie i będą narzekać w myśl przysłowia – mądry Polak po szkodzie!

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *