DIALOG KONSTRUKTYWNY LIV

K. Kolejna afera polityczna dotyczy piłkarskiego sędziego Marciniaka, któremu jakaś organizacja równościowa zarzuciła uczestnictwo w sympozjum organizowanym przez Konfederację, z jednym z liderów o ksenofobicznych poglądach.

TMN. Słyszałem o tym skandalu, mającym na celu utrącenie polskiego sędziego piłkarskiego, który na arenie międzynarodowej dorobił się wyjątkowej chyba dzisiaj najwyższej pozycji.

K. Sprawa spaliła na panewce, ale istotne są metody, przy pomocy których działają tego rodzaju organizacje prawdopodobnie sponsorowane przez Rosję. Właśnie, dlatego uchwalona ustawa, o której mówiliśmy w poprzedniej rozmowie ma tak zasadnicze znaczenie.

TMN. Zgadzam się z tym poglądem. Mamy do czynienia z potwarcami, którzy nie zapoznali się ze stanem faktycznym, albo wbrew niemu na siłę forsowali swoje zarzuty. Przy czym działania sponsorowanej ze wschodu organizacje są zrozumiałe. Mnie niepokoi opinia publiczna, która w internecie podzieliła się na pół. Jedni bronili sędziego, a inni potępiali.

K. Dlaczego się dziwisz? Przecież rozbieżność należy do typowych zachowań.

TMN. To prawda. Tyle, że trzeba dojść do ich przyczyn, które źle świadczą o rodakach.

K. Dialog, dyskusja, odmienne poglądy to są typowe zachowania w ustroju demokratycznym?

TMN. Teoretycznie masz rację. Chodzi jednak o to, że ci, którzy potępiali sędziego Marciniaka chyba nie zapoznali się ze stanem faktycznym, ponieważ ten nie dawał cienia podstawy do krytyki i to jest naganne.

K. Chcesz powiedzieć, że mamy wykształconych głupców, którzy nie wiedzą co mówią, tylko powtarzają zasłyszane slogany?

TMN. Jeśli ktoś zapoznał się z udziałem sędziego Marciniaka w sympozjum organizowanym przez Konfederację pod nazwą „Everest”, to wie, że miało ono charakter biznesowo zawodowy. Na tym spotkaniu różni biznesmeni i inne osoby przedstawiały swoje osiągnięcia zawodowe. Sędzia Marciniak tak samo opowiedział o swojej karierze sportowej, która w efekcie zaprowadziła go na szczyt sędziowski.

K. No dobrze, ale mieliśmy tam na sali przedstawiciela Konfederacji, który ma poglądy ksenofobiczne i stąd powstały zarzuty.

TMN. To jest mniej więcej tak, jakbyś był na stadionie piłkarskim, na którym mecz ogląda jakiś autentyczny morderca i później oskarżono cię, że masz z nim jakiś związek.

K. Może w czasie sympozjum były prezentowane afisze, czy inne polityczne wypowiedzi i stąd cała awantura?

TMN. Rzecz w tym, że nic takiego nie miało miejsca, a sam sędzia Marciniak nie wypowiedział ani słowa na tematy polityczne. Uknuto, po prostu bezczelną intrygę przeciwko polskiemu wybitnemu sędziemu, chcąc go utrącić, co leży w interesie politycznym Rosji.

K. To znaczy, że forsowany zarzut o braku bezstronności sędziego jest wyssany z palca.

TMN. Zbadałem dostępne informacje w internecie i wygląda na to, że tak właśnie było. Zachowania organizacji sponsorowanej przez Rosję można przewidzieć, natomiast zastanawiają działania internautów, którzy bezmyślnie bez dotarcia do sedna sprawy forsują publiczne negatywne uwagi i poglądy.

K. No, cóż głupców i mądrali nie brakuje.

TMN. Patrzę głębiej, ponieważ przeciętny Polak wypowiadający się w internecie, we własnym mniemaniu uchodzi, czy chce uchodzić za człowieka inteligentnego. Ta cecha pozostaje w opozycji z wyrażaniem poglądów bez sprawdzenia sprawy, co do faktów.

K. Czyli mamy sporo wykształconych dyplomatołków, którzy przy pomocy swoich wypowiedzi chcą zabłysnąć… To są mniej więcej te ugrupowania, które dzisiaj popierają PO w warunkach, gdy prominentni przedstawiciele tej partii publicznie ogłosili, że chcą wygrać wybory przy pomocy totalnego kłamstwa i takie łgarstwa powszechnie szerzą.

TMN. Dostrzegam oxymoron, który polega na tym, że sędziemu Marciniakowi zarzuca się brak bezstronności, mimo, że nie wypowiedział ani jednego słowa na tematy polityczne, a równocześnie te same ugrupowania hołubią sędziów sądów powszechnych, którzy na prawo i lewo paplają publicznie o polityce i tych arbitrów traktują, jako bezstronnych. Niestety widać, jakie spustoszenie moralne przyniósł brak legalnej wiążącej wykładni ustaw.

K. Nie rozumiem powiązania?

TMN. Legalną wiążącą wykładnię ustaw zlikwidowano wraz z wejściem w życie Konstytucji RP z 1997 r. Początkowo, przez kilka pierwszych lat nie występowały jeszcze negatywne tego konsekwencje. Przykładowo, w 2003 r. Senat UJ uchwalił Akademicki Kodeks Wartości, który przyjęły, jako swój wszystkie polskie wyższe uczelnie. Mimo braku wiążącej wykładni siłą rozpędu dochodziło do przestrzegania dotychczas ukształtowanych wartości.

K. Wygląda na to, że wejście Polski do Unii Europejskiej rozpoczęło proces deprawacji prawnej, czemu sprzyjał brak legalnej, wiążącej wykładni ustaw pozwalający na dowolne interpretowanie przepisów regulujących problemy ustalone dotychczas, jako niewzruszalne wartości. Zjawisko tym łatwiej występowało, że w UE nie funkcjonuje wiążąca wykładnia prawa, co sprzyja wydawaniu takich pokracznych wykładni przepisów prawa także przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

TMN. Trafne spostrzeżenie. Rzeczywiście odejściu od przestrzegania dotychczasowych żelaznych wartości sprzyjał brak funkcjonowania legalnej, wiążącej wykładni prawa. Ten stan pozwalał ludziom skutecznie robić z mózgu wodę, nawet w tak kardynalnych sprawach jak małżeństwo, czy rodzina.

K. Najgorsze jest to, że jeżeli to lewactwo zachodnie chce tak postępować, to ich rzecz, ale nie powinni się wtrącać w nasze stosunki społeczne regulowane Konstytucją RP, bo te zagadnienia traktatowo nie należą do kompetencji UE.

TMN. Oni to robią tylnymi drzwiami… Powiadają, że skoro w niektórych państwach UE za rodzinę uznaje się nie tylko typowe małżeństwo kobiety i mężczyzny, ale także inne specyficzne konfiguracje, to w tym zakresie powinna w całej Unii obowiązywać jednolitość.

K. Faktycznie gotowi to przeforsować w wyniku lewych orzeczeń ETS i co wtedy, skoro my, Polacy większościowo na to się nie zgadzamy?

TMN. Być może społeczeństwo w końcu zrozumie, że legalna wiążąca wykładnia prawa jest nam potrzebna jak powietrze i jako siła sprawcza doprowadzi do jej powrotu.

K. Nie mamy jednak wpływu na brak takiej wykładni w UE. Cóż poradzimy, jeśli ETS będzie usiłował nas zmusić do przyjęcia tych poglądów sprzecznych z naszą Konstytucją?

TMN. Jeżeli przywrócimy porządek prawny w kraju, to tym samym sprowadzimy na margines te ugrupowania, które chciałyby ukształtowane zasady Konstytucji wywrócić do góry nogami. Przy istnieniu wiążącej wykładni będzie to niemożliwe. Działania sprzeczne z tą wykładnia zostaną poczytane za rażące naruszenie prawa dające podstawę odpowiedzialności za te czyny i w efekcie eliminację tych grup społecznych, które będą naruszać wiążące prawnie ustalenia.

K. A dzisiaj nie można tego zrobić?

TMN. Nie można, bo brakuje wiążącej wykładni prawa, co pozwala każdy pokraczny pogląd interpretacyjny uzasadnić i tym samy wyeliminować odpowiedzialność prawną tych, którzy takie nienormalne stosunki społeczne forsują.

K. To mamy rozumieć wszelkie groźby postawienia Prezydenta RP przed Trybunałem Stanu za naruszenia przepisów Konstytucji, jako przysłowiowy pic na muchy fotomontaż?

TMN. Tak w istocie jest. Przy czym taki pic stanowi groźba pociągnięcia do odpowiedzialności każdego Prezydenta RP, nawet takiego, który rzeczywiście dopuści się naruszenia przepisów Konstytucji.

K. W takim razie może nam grozić wybranie złej władzy, która będzie rażąco naruszać postanowienia Konstytucji, a my naród rzekomo sprawujący najwyższą władzę zwierzchnią nie będziemy mogli nic z tym fantem zrobić.

TMN. Strzeliłeś w dziesiątkę. Tak w rzeczywistości jest, ponieważ od 1989 r. nie zbudowaliśmy jeszcze ustroju demokratycznego i naród, jako suweren nie ma bezpośredniego wpływu na byt kraju, co grozi np. rozbiorem państwa polskiego i wchłonięciem do UE bez zgody większości narodu, albo nawet wbrew tej zgodzie.

K. Przerażające.

TMN. Ale możliwe.

cdn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *