ANARCHIŚCI….

Kiedy przysłuchuję się wypowiedziom polskiej opozycji i jej zaplecza intelektualnego, przychodzi mi od razu na myśl tytułowy zwrot. Mamy wojnę hybrydową, czego nikt nie kwestionuje.

Sytuacja wymaga precyzyjnego postępowania funkcjonariuszy granicznych, aby w wyniku nierozważnych działań wojna nie przerodziła się w konwencjonalną batalię. Działalność na granicy nie może stać się pretekstem do operacji czysto militarnych.

Tych aspektów sprawy opozycja nie kwestionuje. Z uporem maniaka zarzuca natomiast nieskuteczność ochrony granicy, w warunkach, gdy przeciwstawiała się nowelizacji ustawy o ochronie granic państwa.

Padały zarzuty o sprzeczności tej ustawy z Konstytucją. Podobno tak twierdził konstytucjonalista RPO, tyle, że brak informacji o zaskarżeniu ustawy przez Rzecznika do Trybunału Konstytucyjnego, choć takie uprawnienie posiada.

Chwyt polega na tym, że jakaś żurnalistka dowiedziała się w rozmowie z RPO o sprzecznościach z Konstytucją. Jest to wyższy stopień ogłupiania odbiorców medialnych. Niegdyś preparowano wypowiedzi poważnych naukowych dyskutantów, którzy nie zwracali uwagi na błędy, czy nieścisłości i nie żądali sprostowania przekazanych wyjaśnień.

Obecna metoda jest doskonalsza, gdyż opiera się na enigmatycznej rozmowie, której nie da się zidentyfikować. Odbiorca dostaje przekaz o zarzucie naruszenia Konstytucji przez ustawę i mimo wyssania go z palca, funkcjonuje on na stałe w przestrzeni medialnej.

Komentatorzy opozycyjni nazywają bezrozumnie Polskę państwem totalitarnym. Tak sobie pomyślałem, puknąłbyś się człowieku młotkiem w głowę, bo gdyby faktycznie panował reżim, to gęby nie mógłbyś otworzyć publicznie, a w marzeniach sennych pozostawałaby możliwość krytykowania posunięć rządu.

Demokracja to system władzy, który bezkarnie pozwala na medialne emitowanie kłamstw i to jest niestety jej poważny feler, ale mamy na to środek zaradczy ograniczający znacznie kolportowanie bzdur, w postaci przywrócenia legalnej wykładni ustaw.

W sferze publicznej nikt o tym zagadnieniu nie wspomina. Stworzono z wiążącej wykładni tabu, a w zamian wciska się ogólniki typu praworządność, jako okrągły wyświechtany slogan coś znaczący, tyle, że nie wiadomo dokładnie co i jak osiągnąć taki stan?

Słowem, odbiorców medialnych kołuje się masą różnych informacji pokazujących niepraworządność, a pomimo posiadania coraz bardziej rozbudowanych katedrowo uniwersyteckich wydziałów prawa i administracji, ci wybitni profesorowie  milczą, jak zaklęci.

Nie dziwią mnie słowa o niesieniu pomocy emigrantom ekonomicznym wygłaszane przez Papieża Franciszka. Ale już te same zwroty w ustach osób głoszących przestrzeganie Konstytucji RP porażają hipokryzją.

Dbałość o bandytę, który niszczy nasze mienie graniczne, wywraca całą logikę rozumowania do góry nogami i zmierza do poważnego zagrożenia bezpieczeństwa państwa, w tym obywateli pokazuje całą przewrotność tych elit rzekomo dbających o nasz poprawny byt.

Tym świętoszkowatym opozycyjnym zakłamańcom chodzi o zniszczenie kraju, gdyż pozostają propagatorami likwidacji państwa polskiego wyrażając pogląd o potrzebie stworzenia Stanów Zjednoczonych Europy, pod Egidą Niemiec, bez zmiany traktatu UE.

Anarchiści rządzący w Unii Europejskiej mają macki w polskiej opozycji, wywodzącej się zarówno z PZPR, dla której byt państwa polskiego nie miał znaczenia, gdyż gloryfikowali powszechny komunizm, jak i wśród osób wywodzących się ze sprzedajnych odłamów „Solidarności”, którzy państwo i prawo poważają, dopóki sprzyja egoistycznym interesom.

Tacy ludzie mogą w każdej chwili okazać się oficjalnymi likwidatorami państwa polskiego, ponieważ przewodnim motywem działania tych sprzedawczyków pozostaje koniec ich nosa. Już dzisiaj przecież kwestionują naszą 1000 letnią państwowość, czy reparacje wojenne.

Im nie jest w smak uczenie historii metodą przyczynowo skutkową, gdyż tym sposobem doszłoby do poprawnego wyedukowania młodego pokolenia, które bardzo szybko rozszyfrowałoby niecne działania opozycji.

W toku kampanii wyborczej posługują się totalnym kłamstwem, którego rozmiar osiąga już N potęgę. Właściwie wygląda to, tak jakby pluli w twarz swojemu wykształconemu elektoratowi, gdyż wygadują takie farmazony, które jest w stanie rozszyfrować średnio wykształcony rodak, a nie dopiero zbiór inteligentów platformowych…

Ci piewcy wolnych mediów ustami swojego szefa dowodzą, że z tym pojęciem nie mają nic wspólnego, ponieważ tenże oficjalnie chce pociągać do odpowiedzialności karnej redaktora, który postawił mu trudne do odpowiedzi pytania!

Stopień zakłamania opozycji zwłaszcza platformowej wymaga zastanowienia nad stanem umysłowym jej elektoratu. Jeżeli bowiem znajdują się w nim osoby o rzeczywistych walorach intelektualnych, to współczuję ich refleksji nad rzeczywistością polityczną.

Logicznie to musi być tak, albo to są fircyki usiłujące uchodzić za super inteligentów, albo przeżywają poważne katusze intelektualne widząc występy swoich pupilów. Ciekawi mnie to, z jakiego powodu ci ludzie nadal popierają kłamców, łajdaków i oszustów?

Jeżeli stanowią rzeczywistą elitę intelektualną, to muszą zdawać sobie sprawę, że politycznie są po złej a nie dobrej stronie. Dlaczego tam pozostają? Cześć z nich musi być tak zamieszana w różnego rodzaju byłe przekręty, że innego ruchu nie ma.

Statystycznie może to być kilka procent, bo wykluczam, aby polskie społeczeństwo przekraczało skalę przeciętnej liczby łobuzów w każdym narodzie. Wyniki badania opinii publicznej pokazują poparcie dla PO sięgające nawet 30%. Skąd to się bierze?

Można przyjąć, że te wielkości są poważnie zawyżone. Ale już 20% elektorat popierający kłamców i łajdaków wystawia złe świadectwo narodowi, bo wzniosłe hasła PO to czysta propaganda, służąca zdobyciu władzy, po osiągnięciu której nie będą się liczyć z nikim i z niczym, tak jak zwykli postępować typowi anarchiści.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *