PRAWDOPODOBIEŃSTWO…

Motto: uczmy się na własnych błędach…

Przypominam sobie wykłady na UJ z ekonomii politycznej kapitalizmu. Mimo wysłuchania w PRL, były cenne, gdyż wyjaśniający te problemy nie był ograniczany żadnymi politycznymi względami, krytykując zwalczaną wówczas przez reżim ekonomię ustrojową.

Wykładowca mówiąc o  gospodarczym rachunku prawdopodobieństwa zauważył, że jeżeli przez x lat gospodarka danego państwa jest sukcesywnie wadliwie prowadzona, to naprawa takiego stanu rzeczy wymaga, co najmniej 3x czasu.

Przechodząc do współczesności, mieliśmy 8 lat trwające rządy PO-PSL, które w ocenie rządzących wówczas partii i ich prominentnych przedstawicieli zakończyły się efektem porównywanym przysłowiowo do pozostawienia kamienia, na kamieniu…

Wykorzystując powyższe twierdzenie z zakresu prawdopodobieństwa gospodarczego, trzeba uznać, że naprawa gospodarki polskiej wymaga okrągło licząc, co najmniej ćwierć wieku, a mija dopiero 8 lat tej renowacji…

Słysząc dzisiaj wypowiedzi szefa PO, obiecującego na konwencji w Tarnowie, eldorado po objęciu ponownie rządów, zastanawiam się dlaczego sądzi, że ma do czynienia z czarną masą wyborczą, która ani be, a me nie orientuje się w sferze gospodarczej?

Już przecież pierwsza z brzegu obietnica podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60.000 złotych jest rozwiązaniem absurdalnym, bo burzącym w ponad 50% wpływy z podatku do budżetu państwa.

Patrząc na te prezentowane na konwencji gruszki na wierzbie, mogę tylko współczuć tym, którzy w naiwny sposób ulegają pokusie sądząc, że do takiego obniżenia podatków rzeczywiście dojdzie.

Oficjalne, medialne zapowiedzi przedwyborcze PO były jednoznaczne, oni chcą wygrać wybory kłamstwami. Oznacza to, że muszą maksymalnie wyborcom tak nakłamać, aby ci, pod wpływem chwilowego złudnego zachwytu na nich zagłosowali.

Zawsze mi się wydawało, że przeciętny rodak charakteryzuje się w znacznej mierze cwaniactwem, choćby z tego powodu, że historycznie tej sztuki się nauczył jeszcze w okresie rozbiorów, kiedy systematycznie walczono z trzema ciemiężycielami Polaków.

Pewne umiejętności, skłonności zapisują się genowo i przechodzą z pokolenia na pokolenie. Później, pod hegemonią wschodniego sąsiada, także niejeden szlifował swoje cwaniackie nawyki…

W PRL znany artysta Jarema Stępowski wyśpiewywał – nie masz cwaniaka nad Warszawiaka… Jeżeli dzisiaj kuźnią elektoratu opozycji jest „Warszawka”, którą PO guzikiem dobrobytu zaczarowała, to ja się zastanawiam, co się porobiło w tej stolicy?

Kompletne fiksum dyrdum, jakby rzekł Nikodem Dyzma. Najpierw Platforma oszukała polską inteligencję wmawiając jej bezczelnie, że stanowi jedyną partię polityczną skupiającą te grona osób.

Może, gdzieś tam na początku można było próbować stawiać tego rodzaju śmiałą hipotezę. Z czasem jednak, co bardziej wartościowi politycy zostali z tej partii wyeliminowani, czego sprawcą w znacznej mierze był jej przywódca.

Później, gdy owa inteligencja polityczno-zarządcza doszła do władzy, okazało się, że jest  pustą nadmuchaną medialnie kukła, bez żadnych umiejętności, czy to politycznych, czy to gospodarczych, nie mówiąc już o społecznych, bo tu była wprost anty społeczna.

Oczywiście nie można jej pozbawić jakichkolwiek umiejętności, gdyż medialna skuteczna propaganda i spryt w wygadywanych oszustwach przyniósł im reelekcję. To są oczywiście umiejętności, ale wykorzystywane w złym a nie dobrym kierunku.

To jest tak, jakby z traktatu Machiavellego pt. „Książę” wykorzystywać mechanizmy sprawowania władzy wyłącznie w niekorzystnym dla społeczeństwa celu. Umiejętność bezsprzecznie jest, tyle, że diabelska.

Przechodząc do konwencji PiS, tutaj też słychać było pewne propozycje rozwiązań, ale one mają charakter stonowany finansowo, pozwalając na deficyt budżetowy lecz w dopuszczalnych ustawowo granicach.

Na przykładzie 800 plus widać to wyraźnie. PiS zobowiązał się do waloryzacji od 1.01.2024 r., nie burząc zatwierdzonego budżetu i nie zwiększając deficytu.  Opozycja wyskoczyła z propozycją od połowy bieżącego roku. Dla nich, im gorzej, tym lepiej…

Słuchając wypowiedzi polityków opozycji, krytykujących dzisiejszą władzę, najczęściej wpadają w ucho słowa – lepiej, szybciej, taniej, coś tam można było zrobić, tyle, że jak oni byli przy władzy, to nic im w tym zakresie nie wychodziło, ani lepiej, ani szybciej, ani taniej.

Wybory i referendum wyznaczone na 15 października 2023 r., są o tyle znamienne, że jasno wykażą, czy prawdopodobieństwo głupoty zdecydowanej większości rodaków minęło już bezpowrotnie, czy jeszcze nie?

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *