ŚWIĘTOWANIE…

Wybory powszechne są pewnego rodzaju świętem związanym z Konstytucją, gdyż z niej wywodzimy swoje prawa wyborcze. Mamy w zwyczaju wówczas nawiązywać do pierwszej polskiej ustawy zasadniczej, czyli Konstytucji 3 maja.

Patrząc na Konstytucję 3 maja z punktu widzenia zdarzeń w dniu jej uchwalania widać oczywisty postęp wobec poprzedniego niereformowanego przez wieki ustroju demokracji szlacheckiej.

Niewątpliwa chwała należy się tym, którzy podjęli trud zbudowania ustawy zasadniczej mogącej uratować państwo przed rozpadem. Po kilku wiekach od tego zdarzenia mamy obowiązek czerpać z niego wnioski dla dobra przyszłych pokoleń.

Aby Konstytucja 3 maja stanowiła przesłanie dla przyszłości musimy powszechnie dostrzec jej plusy i minusy. W tym celu trzeba postawić pytanie, czy konstrukcja tych regulacji prawnych odpowiada w pełni definicyjnemu, encyklopedycznemu pojęciu demokracji?

Odpowiedź musi być negatywna, ponieważ ten akt prawny nie nadawał ani jednego bezpośredniego uprawnienia władczego podmiotowi sprecyzowanemu, jako suweren. Konsekwencją tego faktu jest sposób budowy wszystkich następnych polskich konstytucji, charakteryzujących się tą samą cechą.

Brak bezpośredniego wpływu suwerena na byt państwa powoduje, że stworzony system demokratyczny ma charakter ułomny, gdyż nie odpowiada klasycznej definicji demokracji. Wedle obecnej Konstytucji z 1997 r. suwerenem jest ogół pełnoletnich obywateli, którzy posiadają czynne prawa wyborcze.

Suweren został nazwany sprawującym najwyższą władzę zwierzchnią w sposób pośredni lub bezpośredni. Ułomność polega na tym, że nie nadano mu ani jednego uprawnienia władzy bezpośredniej, czyli zapis w tym zakresie stanowi zbiór pusty.

Pomijam przyczyny takiej wadliwej pozycji suwerena, jako mniej istotne dla sedna sprawy, koncentrując się tylko na zasadniczej wadzie pozbawienia narodu rzeczywistej bezpośredniej władzy, czyli możliwości decydowania o bycie własnym i następnych pokoleń.

Przykładowo, naród w razie zamiaru wchłonięcia państwa polskiego przez Unię Europejską w całości, nie ma w ręku środka prawnego, przy pomocy którego mógłby skutecznie zaprotestować, gdyby większościowo nie życzył sobie tego rozwiązania.

Instytucją pozwalającą wypowiedzieć się w tej kwestii przez suwerena jest referendum ogólnonarodowe, jednakże jego rozpisanie nie zależy od woli większości narodu, ale od jego przedstawicieli, czyli Prezydenta za zgodą Senatu lub Sejmu (art. 125 Konstytucji).

Naród nie może, więc wymusić na władzy rozpisania referendum w ważnych sprawach dla państwa, czyli de facto jest pozbawiony realnej władzy, chociaż Konstytucja przyznaje mu dla pozoru najwyższą władzę zwierzchnią (art. 4 Konstytucji).

Na tle opisanego stanu faktyczno-prawnego i obecnie rozpisanego referendum na dzień 15 października 2023 r. widać, że wyborcy są niezorientowani w zakresie swoich podstawowych uprawnień oraz zasadniczych instytucji demokratycznych.

Niestety, przeciętny wyborca ani nie rozumie istoty demokracji, ani nie wie, że obowiązująca Konstytucja swoimi zapisami pozbawiła go realnej władzy i dlatego proces racjonalnej nowelizacji ustawy zasadniczej nie jest dostrzegany i nie jest przedmiotem debaty publicznej.

Obecna władza pewnie chciałaby zmienić Konstytucję w kierunku nadania większości narodowi prawa decydowania o najistotniejszych sprawach dla państwa, ale nie posiada mandatu w postaci konstytucyjnej większości, koniecznej dla nowelizacji ustawy zasadniczej.

Ten zamiar rządzących jest wielce prawdopodobny, ponieważ rozpisując referendum postawiono w nim 4 istotne pytania dla naszej przyszłości. Oznacza to, że obecna władza rzeczywiście a nie pozornie opierać się chce na zdaniu większości narodu.

Odmiennie większość opozycji poprzez torpedowanie referendum daje wyraźny dowód lekceważenia wyborców i traktowania ich jak czarnej bezwolnej masy potrzebnej jedynie do zagłosowania na nich i nic więcej.

Naród większościowo dostrzega jednak istotną rolę referendum, o czym świadczy choćby fakt, że nie tylko zwolennicy obecnej władzy, ale także 25% wyborców opozycji chce w nim czynnie uczestniczyć.

O wadze postawionych w referendum 4 pytań, świadczą też wyniki badania opinii publicznej, z których wynika, że na wszystkie pytania ponad 90% wyborców wypowiada się na NIE. Naród intuicyjnie wyczuwa istotną rolę uczestnictwa w referendum, bez względu na konkretne zapatrywania polityczne.

Stosunek polityków i poszczególnych partii do referendum jest papierkiem lakmusowym faktycznego szanowania narodu i wedle niego każdy wyborca może z pełnym zaufaniem wybrać racjonalną przyszłą władzę.

Ten element ma zasadnicze znaczenie przy wyborze, gdyż odzwierciedla rzeczywisty szacunek świata polityki do narodu, w przeciwieństwie do fajerwerków kampanijnych, w których partie prześcigają się w teoretycznych koncepcjach przyszłych rozwiązań, których realność nie jest możliwa do zbadania przez wyborcę.

Jeżeli konstytucyjna większość uprawnionych do głosowania wybierze tych, którzy ich szanują i chcą pytać o zdanie w zasadniczych sprawach dla państwa i narodu, to na pewno błędu nie popełni.

Posiadając taką większość wybrana władza będzie mogła znowelizować Konstytucję nadając suwerenowi prawo skutecznego domagania się przeprowadzenia referendum w najistotniejszych dla państwa i narodu sprawach.

W następstwie przy pomocy tej instytucji będziemy mogli prawnie domagać się skutecznej poprawy praworządności, w wyniku przywrócenia do systemu prawnego legalnej wykładni ustaw i wówczas dopiero nastaną powody do świętowania.

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *