NONSENS WOJNY…

Współcześnie otaczające nas zdarzenia są tak niezrozumiałe, że skłaniają do rozmyślań filozoficznych o człowieku, które miały sens w każdym wieku ziemskiej cywilizacji, ale dzisiaj są tym bardziej uzasadnione, że dostępność do wiedzy daje potencjalne podstawy by stawiać sobie trudne pytania.

Zacznijmy od spraw zasadniczych i prostych. Dostaliśmy w tablicach sumeryjskich i podobnie w 10 przykazaniach zakaz: „nie zabijaj”. Gdyby zapytać przeciętnego Ziemianina, czy jest zwolennikiem wojen, to odpowiedź w ogromnej i zdecydowanej większości brzmiałaby – nie, nie jestem zwolennikiem wojny, czyli zabijania ludzi.

Jak to się dzieje, że przy tak przytłaczającym poglądzie, na naszej Niebieskiej Planecie trwają nieustające wojny? Co sprawia, że człowiek zabija człowieka pomimo niechęci w tym zakresie i wyraźnego zakazu religijnego?

Jak to się stało, że w średniowieczu papieże Kościoła Katolickiego byli w stanie zmobilizować władców różnych państw do toczenia wojen religijnych, wojen w obronie, czy ekspansji określonej wiary, pomimo religijnego zakazu nie „zabijaj”?

Można przyjąć, że ówczesny Anglik, czy Francuz mógł ulegać takim poglądom i uczestniczyć w wojnach religijnych, gdyż był pozbawiony powszechnej edukacji i tym samym pozostawał miernie pojętny.

Nie dotyczyło to jednak dobrze wykształconych monarchów tych krajów takich jak np. król Ryszard Lwie Serce, uczestnik wielu krucjat i wojen religijnych. Co było powodem tych wojen dzisiaj wiemy doskonale.

Nie chodziło w pierwszym rzędzie o idee religijne, gdyż one były tylko zasłoną dymną, ale podstawową przyczyną były zdobycze wojenne, na których bogaciło się papiestwo na równi z monarchami uczestniczącymi w tych wojnach.

Przeciętnemu słabo wykształconemu ówczesnemu mieszkańcowi naszej planety można było wmówić potrzebę podejmowania i nawet uczestnictwa w wojnach religijnych, bo za to uzyskiwano rozgrzeszenie i zapewnienie nagrody zmartwychwstania…

Wieki upływały, społeczeństwo zyskiwało coraz lepszy dostęp do wiedzy, lecz realia wojenne, czyli zabijanie ludzi nie uległo zmianie. Powstaje pytanie, jaki to fenomen zadziałał, że dzisiaj nadal, choć tego nie chcemy, to tolerujemy powszechnie występujące działania wojenne, w ramach których giną setki tysięcy ludzi?

Jak to się dzieje, że mamy Organizację Narodów Zjednoczonych działającą pod egidą walki o pokój, lecz konkretne rozwiązania eliminujące wojny nie są skutecznie podejmowane? Co jest przyczyną rozdźwięku pomiędzy wypowiadanymi słowami, a idącymi za nimi czynami?

Czy, człowiek jest tak krwiożerczą naturą, że bez zabijania drugiego człowieka obyć się nie może?  Statystyka wskazuje, że tak nie jest, a jednak tkwimy w nieustających na Ziemi działaniach wojennych.

W wielu państwach mamy ustrój demokratyczny zakładający, że władza należy do większości dorosłych obywateli kraju. Jeżeli sprawujemy zwierzchnią władzę w państwie, to dlaczego pozwalamy na wojny, skoro w zdecydowanej większości jesteśmy ich przeciwnikami?

W tym momencie koło dywagacji się zamyka, pokazując, że występuje kwadratura, koła, czyli rzecz jest trudna do wytłumaczenia. Ale to tylko pozór. Dla rozumnego człowieka odpowiedź na to pytanie powinna być całkiem prosta.

Przy założeniu, że w ustroju demokratycznym rzeczywiste rządy sprawuje większość obywateli danego państwa, z przywróceniem powszechnego pokoju na świecie nie powinno być żadnych trudności, bo chcieć, to móc.

Jeśli jeszcze do tego dodamy, że wszystkie największe i najpotężniejsze państwa świata, tego pokoju na Ziemi sobie życzą, bo to oficjalnie głoszą, to realne przywrócenie stanu powszechnego spokoju bez wojen powinno być dziecinnie proste!

Rzecz w tym, że społeczeństwom państw demokratycznych wydaje się, że rządzą swoimi krajami, podczas, gdy realna władza zupełnie do nich nie należy. W tych warunkach nie mają nic do powiedzenia w sprawie wojen, mimo, że w większości są im przeciwni.

Bogactwo rodzi żądzę jeszcze większego bogactwa. W efekcie rządzi ten, kto trzyma w ręku ogromną zdecydowaną większość wszelkich dóbr tego świata. Przywódcy państw są jedynie marionetkami w rękach dzierżących cały kapitał Niebieskiej Planety.

Postrzegana rzeczywistość opiera się na fałszu i zakłamaniu. Przeciętny człowiek pracujący w pocie czoła na swoje utrzymanie niechętnie zastanawia się nad meandrami polityki i dlatego daje się kołować rządzącym, przez których jest wykorzystywany różnymi sprytnymi sposobami, o których zwykłym śmiertelnikom nawet się nie śniło…

Czasem może nawet gdzieś o tym przeczytać, ale traktuje tę wiedzę, jako swoistego rodzaju nieprawdopodobną ciekawostkę, do której nie przywiązuje większej roli i nie stara się zgłębić tego tematu, celem poznania sedna sprawy.

Takie nasze podejście do otaczającego świata jest szczególnie na rękę rządzącym, którzy mają tym sposobem ułatwione zadanie w sprawowaniu w imieniu bogaczy władzy, gdyż my, nie stanowimy dla nich poważnego problemu do rozwiązania.

Współczesny człowiek nauczył się podchodzić do zdobywanej wiedzy wedle pewnego mechanizmu proponowanego przez specjalistów z naukowego świata danej profilowo nauki. Ci z kolei będąc na usługach bogaczy, czyli na ich garnuszku, szerzą to, co możni sobie życzą, a co nie zawsze odpowiada rzeczywistej wiedzy naukowej.

My jednak święcie im wierzymy, gdyż zostaliśmy do tego przyuczeni, jak małpy do skakania na sznurku… Tym sposobem akceptujemy, że dwutlenek węgla nam szkodzi, choć jest to gaz szczególnie korzystny dla flory, która człowieka utrzymuje przy życiu!

Oburzamy się oczywiście na tych, którzy śmią twierdzić inaczej niż naukowi eksperci, bo wiara w autorytety została w nas wszczepiona, jak onegdaj słuszność prowadzenia wojen w celu wyznawania jedynie słusznej religii, przekształcająca się de facto w wiarę w bożka zdobywania wszelkich bogactw…

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *