Motto: historia, czyli dążenie do prawdy…
Przeczytałem z ogromnym zainteresowaniem dzieło profesora UJ, historyka Andrzeja Nowaka pt. „Patriotyzm i zdrada”, Fronda, Warszawa 2024. Autor trafnie zarysował na tle dziejów narodu postępowanie jednostek i mas z pobudek umiłowania Ojczyzny.
Wskazał na jeden z głównych problemów naszego narodu polegający na tolerowaniu zdrady i zdrajców, którzy od wielu już wieków uchodzili prawie całkowicie bezkarnie, co nie tworzyło dobrego przykładu do naśladowania.
Na tle tych przeciwstawnych motywów działania zauważam jeszcze jeden aspekt zagadnienia. Mam na myśli postępowanie z pobudek patriotycznych, które nie powinno eliminować potrzeby stosowania przesłanek politycznych i taktyczno-strategicznych.
Innymi słowy patriotyzm powinien przybierać postępki bardzo wszechstronnie przemyślane i dające możliwość z dużym prawdopodobieństwem osiągnięcia zamierzonego celu korzystnego dla narodu.
Takie działanie nazwałbym patriotyzmem racjonalnym, w odróżnieniu od jego drugiej formy, czyli patriotyzmu romantycznego. Aby dobrze i zrozumiale zobrazować różnicę, przytoczę konkretne przykłady.
Jest pierwsza połowa 1943 r., premier Władysław Sikorski otrzymuje od Międzynarodowego Czerwonego Krzyża materiały potwierdzające radziecką zbrodnię katyńską. Nie mogę inaczej ocenić jego postępowania jak przy pomocy patriotyzmu romantycznego, ponieważ racjonalny nakazywał schować dokumenty i ujawnić nie wcześniej niż w Poczdamie w 1945 r.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, co by było, gdyby było inaczej, ale z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć. Premier W. Sikorski kontynuowałby misję szefa rządu, gdyż nie byłoby powodu dla zamachu w Gibraltarze…
Miałby silną pozycję negocjacyjną w Poczdamie, jeżeli do takiego posiedzenia doszłoby. Równie dobrze front zachodni mógłby posunąć się od południa Europy i alianci zachodni mogliby oswobodzić Polskę przed Armią Czerwoną.
W dalszej konsekwencji moglibyśmy mieć okręg królewiecki wraz ze swobodnym dostępem do Morza Bałtyckiego i Polska mogłaby stanowić granicę zachodniej Europy w sferze tak zwanej żelaznej kurtyny między wschodem a zachodem.
Powstanie Warszawskie pewnie nie pochłonęłoby ofiar, gdyż nie doszłoby do wybuchu i całkiem możliwe, że Warszawa zostałaby ocalona w sposób podobny, czy zbliżony do tego, jaki zaistniał w przypadku Paryża…
Historia lubi się powtarzać, bo podobnym impulsem patriotyzmu romantycznego posłużył się także wielce zasłużony dla narodu polskiego Prezydent RP Lech Kaczyński wybierając się w podróż do Smoleńska na uroczystości katyńskie…
Racjonalizm patriotyczny nakazywał brak wyjazdu do państwa rządzonego przez watażkę, do tego będącego w komitywie z premierem, który nie zapewniał w podróżach zagranicznych bezpieczeństwa głowie państwa i urządzenie rocznicy na placu J. Piłsudskiego w Warszawie.
Co byłoby dalej też łatwo przewidzieć. Druga kadencja prezydencka, wcześniejsze kolejne rządy PiS i dłuższy okres rozwoju polskiej gospodarki niepoddawany negatywnym przemianom politycznym, hamującym rozkwit biznesu z niekorzyścią dla narodu.
Trzeci przykład, tym razem patriotyzmu racjonalnego. Mamy rok 1980 i rewolucję 10 milionowej „Solidarności”. Wojciech Jaruzelski mający pełnię władzy doskonale wiedział, że Ludowe Wojsko Polskie jest do szpiku kości opanowane przez służby radzieckie.
Na terenie kraju stacjonowała 100 tysięczna Armia Czerwona broniąca komunistycznego porządku w Polsce. Cóż on czyni? Wie, że Rosja obojętnej struktury politycznej, to, co zawładnęła z rąk nie wypuszcza, a także nigdy nie przyznaje się do żadnej agresji…
Granice państwa były dodatkowo obstawione na wschodzie przez wojska Armii Czerwonej, na południu przez armię Czechosłowacji, na zachodzie przez armię NRD, a na Bałtyku panowali Rosjanie. Pomoc z zachodu Europy była w tych warunkach niepodobieństwem.
Zdawał sobie sprawę, że w 1981 r. rewolucja solidarnościowa w Polsce nie miała najmniejszych szans powodzenia. Jako realista wolał własnymi siłami uspokoić sytuację, zamiast pozwolić na harce podobne, jakie dziś mają miejsce na Ukrainie…!
Kiedy sytuacja polityczna się zmieniła, doszedł do władzy Michaił Gorbaczow i nastąpiła pierestrojka, to w dalszej jej konsekwencji dał się wybrać na Prezydenta RP, po czym szybko zrezygnował, przyczyniając się do ewolucyjnych zmian władzy w Polsce bez rozlewu krwi.
Niestety, ci wszyscy, także wywodzący się z tradycyjnej patriotycznej prawicy, którzy dzisiaj nazywają go pachołkiem Moskwy są nierozważnymi patriotami romantycznymi, a nam potrzeba patriotów racjonalnych.
Andrzej Nowak gloryfikuje w książce w równym stopniu Józefa Piłsudskiego, co Romana Dmowskiego, jako dwóch wybitnych przywódców partii o odmiennych poglądach na rozwój kraju, czyli II RP.
W zasadzie nie mam nic przeciwko temu, ale dostrzegam różnicę między praktykiem J. Piłsudskim, a bardziej teoretykiem R. Dmowskim, którego wzniosłe teorie nie wiadomo czy przekułyby się na osiągnięcia gospodarcze II RP, kontynuatorzy, bowiem tych teorii, w praktyce rządzenia zupełnie się nie sprawdzają…
Karabeusz