SZTUKMISTRZE…

Motto: co szkodzi wszcząć postępowanie w sprawie…?

W przestrzeni publicznej funkcjonuje informacja o wszczętym postępowaniu karnym w sprawie wyłudzenia „kawalerki” przez Karola Nawrockiego. Nie będę opisywał stanu faktycznego, gdyż został w blogu już szczegółowo omówiony.

Pokażę natomiast aspekt urzędniczy działań mijających się z prawdą, ponieważ w otaczającej rzeczywistości mamy ich nadmiar. Ten kierunek zabiegów wynika z politycznej potrzeby znalezienia haków na przyszłego Prezydenta RP i konieczności „zbajerowania” wyborców…

To jest pokłosie, a właściwie podkategoria działań w myśl reguły: „ co szkodzi obiecać…?”, wyrażająca się w tym przypadku twierdzeniem: „co szkodzi wszcząć postępowanie karne…?”, skoro jest potrzebne politycznie i zabiegają o to przełożeni?

Cała heca może się nawet nie zakończyć aktem oskarżenia, więc prokurator ubrany w te machinacje, nie musi się martwić, bo będzie miał czyste sumienie, skoro procedura w efekcie zakończy się jego własnym umorzeniem sprawy.

Przez sam fakt wszczęcia postępowania karnego stworzy natomiast podstawę medialną do zasadniczego szkalowania Karola Nawrockiego, a przy okazji pozbędzie się natarczywych przełożonych, a może nawet zostanie nagrodzony awansem? Co szkodzi tak postąpić?

Taka motywacja do działania lub zaniechania bardzo się współcześnie upowszechniła, zresztą nie tylko w kręgach stricte urzędniczych. Zaczęło się jeszcze w ubiegłym wieku. Co szkodziło oszukać masy społeczne i wcisnąć Konstytucję z karłowatym system prawnym?

Zjawisko psujące prawo wobec wyzbycia się przez ustawę zasadniczą legalnej wykładni ustaw przyjęło się społecznie doskonale, skoro główny sprawca tej fałszywki jest do dzisiaj uznawanych za najlepszego Prezydenta RP od 1989 r.

Oszustwo zostało w pełnej glorii przez naród przyjęte za dobrą monetę, a do tego pomimo powszechnych problemów z naruszaniem porządku prawnego, jeszcze do dziś większościowo społeczeństwo się nie połapało, z jakiej przyczyny w pułapkę zostało wprowadzone.

Jak pan Hilary, z wiersza Juliana Tuwima, ludzie poszkodowani przez władzę manipulującą przepisami dla własnych korzyści, nadal poszukują przyczyn tego szkodliwego zjawiska i nic im z tego nie wychodzi, choć powód tkwi, jak okulary, na nosie!

Majstersztyk oczywisty! Co szkodzi sędziom wypowiadać się publicznie na tematy polityczne, skoro istnieje ku temu taktyczne zapotrzebowanie? Co tam Konstytucja wyraźnie tego zakazująca, skoro ciemny lud i tak się w niczym nie połapie?

Do tego w sukurs przyszli niektórzy profesorowie nauk prawnych działający pod hasłem, co szkodzi oszukać społeczeństwo w kwestii wyborów 15 sędziów Krajowej Rady Sądownictwa, skoro jest takie zapotrzebowanie unijne?

Co szkodzi wmawiać wyborcom, że to PiS zniszczył polski wymiar sprawiedliwości, skoro taki zarzut wdraża się skutecznie, a bezmyślni wyborcy są w stanie kupić każdą bzdurę podbudowaną opiniami autorytetów prawniczych?

Co szkodzi godzić w Akademicki Kodeks Wartości i podejmować powszechnie uchwały o naruszeniu Konstytucji przez PiS, skoro było takie zapotrzebowanie polityczne, a ciemna masa wyborcza, jak wykazały wybory z 2023 r., niczego merytorycznie nie kuma?

Co szkodzi tworzyć komisje śledcze i pozorować jakieś rozliczenia wyimaginowanych przestępstw, skoro głupi lud daje się na to nabrać, cieszy się i rechocze, jak to znienawidzona ośmiogwiazdkowa partia, która doprowadziła państwo do dobrobytu, teraz upadnie?

Co szkodzi kłamać, mówić co innego na początku kampanii wyborczej, a co innego na jej końcu na ten sam temat, skoro w skutkach można zebrać ponad 10 milionowy elektorat wyborczy, który w większości nie podejrzewa, że działa wbrew własnemu interesowi?

Co szkodzi tak systematycznie postępować i podeprzeć działania regułą mówiącą, że w końcu: „chcącemu krzywda się nie dzieje”!  Jeśli ludzie chcą był nierozumnymi głuptakami, to ich problem, a nie władzy!

Jak chcą w nieskończoność debatować o przyczynach niepraworządności, nie dochodząc do żadnego sensownego wniosku, czyli przelewać z pustego w próżne, to trzeba im to we wszelkich mediach zapewnić, w końcu jest wolność słowa i demokracja!

Co szkodzi systematycznie wmawiać tłumom potrzebę jakiejś reformy prawniczej, przy równoczesnym ścisłym ukrywaniu głównej przyczyny niepraworządności i robieniu z tego podstawowego problemu tematu tabu?

Co szkodzi chwalić model prawny pozwalający władzy na kompletne bezprawie w imię postępującej demokracji walczącej, skoro solennie popierają nas w tym zakresie podobnej maści pseudodemokraci unijni?

Co szkodzi edukować prawników za pomocą testów sprawdzających wiedzę, niedających szansy na poznanie teorii funkcjonowania państwa i prawa, skoro takie dyplomatołki są bardzo podatne na polityczno-prawnicze urabianie?

Współczuję przyszłej władzy, której przypadnie naprawa, ponieważ sztukmistrze prawniczy będą skutecznie przeszkadzali w myśl reguły: co szkodzi bezczelnie godzić w prawo, jak nikt nie udowodni rażącego jego naruszenia, wobec braku legalnej wykładni ustaw?

Karabeusz

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *