Mamy katastrofę ekologiczną na Odrze. Pokazywane tony śniętych ryb obrazują skalę dramatu. Na razie nie wiemy ani co, ani kto wlał coś do Odry, zatruwając ryby? Jak zwykle opozycja wykorzystuje każdą okazję, aby dowalić rządowi.
Z oficjalnych komunikatów wynika, że stosowne polskie władze już 27 lipca 2022 r. pobrały wodę do badania. Analizy takie trwają dość długo i przebiegają sukcesywnie. Na razie wykluczono metale ciężkie, w tym rtęć.
W mediach opozycyjnych już pokazały się pierwsze informacje o tym, że strona niemiecka znalazła w Odrze rtęć i poinformowała o tym stronę polską. W następstwie padają z ust opozycji ciężkie zarzuty, w tym pod adresem premiera Morawieckiego, że o sprawie dowiedział się dopiero 9 sierpnia 2022 r.
W dniu 14 sierpnia 2022 r. w czasie wspólnej polsko-niemieckiej konferencji te wszystkie bajki opozycji zostały przez przedstawicieli władz niemieckich sprostowane. Nie było żadnych informacji ze strony niemieckiej na temat rtęci w Odrze.
Słowem, media opozycyjne stworzyły sobie zgrabną bajeczkę celem pogrążenia rządu. Najbardziej hecnie w tym zakresie wyglądają zarzuty dotyczące Prezesa Rady Ministrów, który wedle polskich opozycjonistów powinien wiedzieć o każdym niepokojącym wydarzeniu, jak Polska długa i szeroka!
Tego rodzaju podejście do funkcji premiera dowodnie świadczy, że ci pyskacze nie mają zielonego pojęcia o roli Prezesa Rady Ministrów. Zresztą to nic dziwnego, bo jak sami stwierdzali państwo polskie pod ich rządami nie funkcjonowało…
Najsmutniejsze jest to, że takie napastliwe dyrdymały sadzą osoby pełniące poważne funkcje publiczne np. wicemarszałka. Gdyby to bąknął jakiś szeregowy poseł – pal sześć, każdemu głupota może się przydarzyć.
Trochę inaczej sprawa wygląda z osobami funkcyjnymi, bo te mają już bogate doświadczenie, stąd formułowane zarzuty można uznać albo za bezpodstawną tendencyjną napaść medialną, albo też w Smoleńsku straciliśmy elitę polityczną, a ci pozostali, to jakiś trzecio, lub czwarto rzędny garnitur, czyli dyplomatołki.
To wszystko nie napawa optymizmem na wypadek, nie daj Boże, zmiany władzy w Polsce w przyszłym roku, bo powrót do rządów dyletantów może nasze państwo całkowicie rozłożyć, gdyż ci potwarcy nie myślą w ogóle o narodzie, ale o końcu swojego nosa.
Z konferencji polsko-niemieckiej wynika jasno, że po obu brzegach Odry zlekceważono pierwsze sygnały śniętych ryb, o czym mówili wędkarze. Strona niemiecka nawet nie chciała na ten temat w szczegółach dyskutować, zdając sobie sprawę, że niemieckie i polskie systemy monitorowania tej rzeki kuleją.
Z tego powodu zaplanowano na 18.08.2022 r. wspólną naradę na temat Odry, która ma doprowadzić do poprawy skuteczności systemu monitorowania tak po stronie niemieckiej, jak i polskiej w zgodzie z międzynarodowymi normami.
Mieliśmy do zakończenia wspólnej konferencji prasowej polsko-niemieckiej mocno nadymany balon zarzutów pod adresem polskiej władzy, nastawiony na skompromitowanie PiS-u na podstawie kłamliwych okoliczności.
Ciekawi mnie los marszałkini województwa, która posłużyła się rzekomym oświadczeniem niemieckiego ministra na temat rtęci w Odrze. Przecież taka osoba powinna być natychmiast usunięta z zajmowanego stanowiska. Pewnie nic z tego nie będzie, bo wedle zasady panującej w tej partii, jak należysz do PO będziemy cię bronić za wszelką cenę…
W warunkach, gdy Niemcy uznali się za współodpowiedzialnych w tej sprawie, nie wątpię, że nagonka medialna na polski rząd niebawem zniknie z mediów, jak kamfora, bo przecież opozycja nie dopuści do krytyki przy okazji władz niemieckich.
Do tego jeszcze nie wiemy, kto nam to świństwo wpuścił do Odry? Mieliśmy przecież już do czynienia z aferami sprowadzania zanieczyszczeń w beczkach od zachodnich biznesmenów i stąd nie wiadomo, gdzie jest pies pochowany…?
Nam pozostanie tylko biedna Odra, której ekosystem będzie latami dochodził do stanu równowagi. A samą rzeką nikt medialnie nie będzie się zajmował, gdyż nie stanowi nośnego antypisowskiego tematu.
Karabeusz