K. Ostatnio słyszałem ciekawe wypowiedzi z ust młodego ekonomisty znanego już medialnie, który analizując warunki kryzysowe krytykował politykę PiS, jako zmierzającą do podobnego krachu gospodarczego, jak w Grecji. Co o tym sądzisz, bo oglądałeś ten filmik w internecie?
TMN. Rzeczywiście wysłuchałem wnikliwie. Prognostyczne twierdzenia o kryzysie i zubożeniu społeczeństwa nie są żadnym odkryciem, gdyż wynika to z konsekwentnej wielodekadowej polityki państwa i społeczeństwa, żyjących na kredyt. Dość ważne stwierdzenie to podział społeczeństwa polskiego na 10% bogatych mieszczących swoje dochody w drugiej skali podatkowej, czyli przekraczających 120 tys. zł rocznie i 90% większość nieosiągającą takich dochodów.
K. Jakiemu celowi ten podział ma służyć?
TMN. Ekonomista użył go dla celów możliwości zwiększenia danin podatkowych, które nakładane na 10% społeczeństwa nie przyniosą efektu, lecz przeciwnie doprowadzą do zubożenia w niedalekiej przyszłości wszystkich.
K. Czyli podzielasz pogląd, że PiS realizuje błędną politykę finansowo-gospodarczą?
TMN. Tego bym nie powiedział. W warunkach kryzysu i zubożenia społeczeństwa, co jest prognozą pewną i nieuchronną, trzeba sobie postawić pytanie, jaką politykę powinien prowadzić demokratycznie działający rząd?
K. Czy jest w ogóle jakiś wybór?
TMN. Oczywiście, że jest. Można prowadzić politykę sprzyjającą 10% odłamowi społeczeństwa, albo odwrotnie sprzyjającą 90%.
K. A co zrobić z nieuchronnym zubożeniem grożącym bieżąco wszystkim?
TMN. Na to nie ma lekarstwa, czyli zubożenia nie da się wyeliminować, gdyż jest konsekwencją życia przez dekady na kredyt i nieracjonalnego gospodarowania, przy ciągle zmienianej polityce gospodarczej.
K. Co można sensownego zrobić?
TMN. W trwającym kryzysie pogarszającym sytuację finansową całego społeczeństwa można prowadzić dwie odmienne polityki. Pierwsza polega na ochronie i wspieraniu 10% bogatych, a druga na wsparciu 90%. PiS przyjął politykę wspierania 90%, czyli postępuje zgodnie z wolą większości społeczeństwa, a na tym właśnie powinna polegać realizacja ustroju demokratycznego. Przesłaniem dla prowadzenia takiej polityki jest także zdrowy rozsądek, zgodnie, z którym zubożenie bogatego nie zagraża jego egzystencji, natomiast zubożenie biednego tak.
K. To nie prowadzi do systemu socjalistyczno-komunistycznego zamiast zdrowego kapitalizmu?
TMN. Jakbym słyszał ostrzeżenia ekonomisty działającego w interesie 10% bogatych. Czy polityka finansowo-gospodarcza, która wspiera zdecydowaną większość społeczeństwa ma być sprzeczna z założeniami ustroju demokratycznego, realizującego mechanizmy gospodarcze kapitalizmu? Chyba nie, bo na tym zasadza się formuła rzeczywistej demokracji.
K. Czy chcesz przez to powiedzieć, że żyjemy w jakiejś fikcji tego ustroju?
TMN. Szereg symptomów niestety pokazuje, że większościowo nie dorośliśmy jeszcze do ustroju pełnej demokracji i dlatego go nie mamy!
K. Pierwszy powód jest jaki?
TMN. PiS prowadzi bez wątpienia politykę korzystną dla 90% społeczeństwa, a niekorzystną dla 10%. W następstwie tej polityki, którą każdy obywatel na co dzień odczuwa, wyborcze poparcie społeczne rządzących powinno co najmniej osiągać większość konstytucyjną a tak nie jest.
K. Dlaczego?
TMN. Bogacze posiadają na swoich usługach media, które od dziesiątków lat skutecznie robią znacznej części wyborców, przysłowiowo z mózgu wodę. Potwierdza to tezę o naszej niedojrzałości do funkcjonowania w warunkach reguł demokracji.
K. Czy nie wynika to z faktu, że jako społeczeństwo byłego bloku socjalistyczno-komunistycznego wszyscy się dopiero uczymy demokracji, toteż negatywne zjawiska są nieuchronne?
TMN. To błędny wniosek. Głupota wyborcza nie występuje we wszystkich państwach byłego bloku wschodniego. Weźmy Węgry. Tam społeczeństwo zrozumiało, że w jego interesie leży popieranie premiera Orbana i dlatego osiąga w poparciu większość konstytucyjną. W następstwie tego m.in. dla Węgrów benzyna jeszcze do niedawna kosztowała 5 zł za litr, a dla obcokrajowców więcej.
K. Czy u nas nie można tego samego wprowadzić?
TMN. Gdybyśmy dali większość konstytucyjną rządowi Jana Olszewskiego i on w formule politycznej przetrwał do dzisiaj, to pewnie benzyna u nas być może byłaby jeszcze tańsza.
K. A dzisiaj się nie da tak zrobić?
TMN. Powodzenie gospodarcze zasadza się na wielodekadowej jednolitej polityce, do czego my dotychczas nie doprowadziliśmy. Nasza benzyna pochodząca z różnych źródeł i ceny ogólnoświatowej nie może nagle kosztować 5 zł, bo rząd musiałby dopłacać do każdego litra.
K. A Orban to potrafi.
TMN. On tak wiele nie dopłaca, lecz nadal korzysta z dostaw surowca z Rosji, co minimalizuje ogólne koszty paliwa i dlatego bez uszczerbku w budżecie mógł dla Węgrów ustalić niską cenę.
K. Czy Unia nie atakowała go przez te zróżnicowane ceny dla swoich i obcych w sferze objętej jej kompetencjami?
TMN. Oczywiście, że tak było, ale on udawał przysłowiowego Greka i dlatego zyskał czas oraz pieniądze.
cdn.