Motto: kiedy brać, kiedy dawać, oto jest pytanie, sobek jednak responsu nie wypowie na nie…
W opozycji w pułapce jest referendalnej.
Ulegając namowie najwyraźniej zdalnej,
Drży na myśl o wyniku wiążącym w efekcie,
Zamiast oprzeć swe myśli wprost na intelekcie!
Kluczy, pozoruje, unikami szafuje,
Bowiem obcy na gardle nóż zapewne czuje…
Kto zaprzedał wszechstronnie się zdradzie totalnej,
Ten nie może nic mówić o sferze moralnej.
Zachętą przytroczony tylko do koryta,
Morałów z doświadczenia żadnych nie wyczyta.
Biedny człowiek, wyzbyty pasji naturalnej,
Nie potrafi korzystać z intelektualnej,
Stąd na każde pytanie odwraca się bokiem.
Odpyskuje sloganem, pochłaniając mrokiem
Wszelkie myśli rozwoju, twórcze zamierzenia.
Jest wyzbyty do tego zupełnie z sumienia.
Swój upadek pokrywa zwykłą bezczelnością.
Uciechy nie potrafi nazywać radością.
Pozostaje w marazmie na własne życzenie,
Stwarzając intelektu dla siebie więzienie.
Marzy mu się psychiczne odreagowanie,
Ale w szranki dialogu już z nikim nie stanie.
Zagubił umiejętność dyskusji rzeczowej
Na rzecz myśli wyłącznie sfery dochodowej.
Ideowe przesłania przerabia w korycie,
Bo na drobne rozmienił kulturalne życie.
Współdziałając z innymi, tak zmanierowany,
Pragnie tylko dla siebie coraz więcej many…
Społecznej dystrybucji dobra nie rozumie,
Toteż współczuć biednemu niestety nie umie.
To, tragedia dla niego, szekspirowska czysta,
Lecz jej pojąć nie umie opozycjonista!
Tadeusz Miłowit Lubrza