OKRĄGŁY STÓŁ…?

Słuchając wypowiedzi niektórych polityków, prawników, komentatorów i innych mędrców, którzy skłaniają się do tego, aby problemy natury prawnej rozwiązywać przy pomocy okrągłego stołu, stawiam sobie pytanie, o co w tym wszystkim chodzi?

Do powołania formuły okrągłego stołu celem rozwiązania problemów naszego wymiaru sprawiedliwości zdają się optować najbardziej ci, którzy nas wpuścili w bagno prawne, to znaczy twórcy lub spadkobiercy twórców obecnej Konstytucji, pomijającej w niej celowo legalną wiążącą wykładnię ustaw, po to, aby móc stworzyć sądokrację i w ten sposób sprzeciwiać się obowiązującemu w Polsce porządkowi prawemu.

Problem legalności funkcjonowania sędziego nie należy przecież do zagadnień politycznych, co jest jasne dla przeciętnego obywatela nawet nieznającego prawa, ale do problematyki ściśle prawnej. Dążenie natomiast do powołania w tej sprawie okrągłego stołu zmierza nie do przestrzegania prawa, ale do zamiaru jego naginania dla tych, którzy patrzą wyłącznie na koniec swojego nosa.

Nawet w ramach obecnej wadliwej Konstytucji mamy możliwości stricte prawne ku temu, aby rozwiązać konflikt pomiędzy władzą wykonawczą i ustawodawczą, a władzą sądowniczą reprezentowaną przez blisko 60 sędziów Sądu Najwyższego.

Temu celowi służy art. 189 Konstytucji, zgodnie z którym Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa. Spór jest oczywisty, a polega na tym, że SN uważa, iż wybrani przez PiS sędziowie nie są legalnymi sędziami uprawnionymi do orzekania, podczas, gdy odmiennego zdania jest Prezydent i większość sejmowa.

Ten konflikt, czyli spór kompetencyjny, ma obowiązek rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny, do którego wniosek w tej sprawie złożył Prezes Rady Ministrów, zgodnie z jego uprawnieniami w tym zakresie zapisanymi w art.192 Konstytucji.

Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna racje Sądu Najwyższego, to będzie oznaczać, że uchwalona w styczniu br. ustawa reformująca wymiar sprawiedliwości jest sprzeczna z Konstytucją i trzeba będzie rozpocząć od nowa proces legislacyjny reformujący sądownictwo.

W przypadku, gdy Trybunał Konstytucyjny uzna, że rację ma Prezydent i większość parlamentarna, sędziowie będą zmuszeni podporządkować się istniejącemu prawu, a kto nadal będzie występował przeciwko obowiązującemu w Polsce porządkowi prawnemu, tego trzeba będzie za pomocą postępowań dyscyplinarnych wyeliminować z kręgu sędziów RP.

Problem najważniejszy dla przeciętnego obywatela dotyczący ważności prawnej prawomocnych orzeczeń sądowych, na wypadek uznania przez TK racji leżącej po stronie SN, można prosto rozwiązać ustawą przejściową regulującą wyłącznie to zagadnienie z korzyścią dla obywateli i praworządności.

Nie ma, więc żadnego realnego zagrożenia dla poprawnego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, a czynione w tym celu strachy mają na celu stworzenie pozorów, że cała prowadzona przez PiS reforma sądownictwa nie ma sensu.

Dla przeciętnego obywatela istotne znaczenie odgrywa czas konieczny dla rozstrzygnięcia jego sprawy w sądzie i z tym problemem nie uporamy się dotąd, dokąd nie będą rozstrzygnięte podstawowe zagadnienia związane z poprawnym stosowaniem regulacji prawnych dotyczących sądownictwa.

Poza tym, każda reforma na początku powoduje określone perturbacje, aby po pewnym czasie wykazać korzystne jej rozwiązania. Dla strony procesu sądowego istotny jest także czas prowadzonego postępowania, ale najistotniejsze jest to, aby finalny wyrok był obiektywnie sprawiedliwy.

Tymczasem niektórzy dyskutujący dzisiaj publicznie na ten temat usiłują tę oczywistość sprowadzać do absurdu, sugerując, że pierwszoplanowe znaczenie posiada długość prowadzenia procesu, tak jakby przeciętny obywatel był zainteresowany szybko wydanym niesprawiedliwym wyrokiem sądu!

Równie błędne jest założenie o potrzebie rozpoczęcia reform sądowych od najniższych instancji. Przeciwnie, jak brzmi przysłowie: ryba psuje się od głowy i dlatego reformę trzeba rozpoczynać od góry.

Wreszcie należy pamiętać, że sądy niższej instancji mają zasadniczo obowiązek wzorować się na orzecznictwie wyższych instancji, w tym orzecznictwie Sądu Najwyższego.  Zakładając, że SN działa sprzecznie z prawem, o czym przekonamy się być może na podstawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, to rzecz jasna, że reformę trzeba było zaczynać od góry…

Niestety twórcy Konstytucji PR w systemowo zasadniczy sposób przyczynili się do zniszczenia polskiego prawa i jego poprawnego stosowania. Konstytucja weszła w życie w 1997 r., a my negatywne konsekwencje odczuwamy znacząco dopiero po kilkunastu latach. Jest to oczywisty dowód pokazujący, że skutki pozytywne reformy będą także możliwe do zaistnienia po analogicznym lub zbliżonym czasie.

Wśród wadliwych rozwiązań przyjętych przez ustawodawcę zasadniczego jest m.in. likwidacja orzecznictwa kolegiów ds. wykroczeń i przerzucenie całości tych spraw na barki sądów, co ujawniło negatywne tego skutki po wielu dopiero latach funkcjonowania Konstytucji.

Niemniej jednak w ferworze dążenia do tego, aby każdą nawet najbardziej błahą sprawę rozstrzygał sąd doszliśmy do absurdu, pozbawiając także niektóre organy państwa prawa wydawania orzeczeń z zakresu wykroczeń, co dotyczyło np. inspektora pracy, który przez kilka dziesiątków lat takie uprawnienie posiadał i z powodzeniem stosował.

Zastanawiające jest to, że wyróżniający się wiedzą i umiejętnościami sędziowie, jakoś masowo nie protestowali przeciwko tej reformie, choć musieli sobie zdawać sprawę z tego, do czego ona prędzej czy później doprowadzi.

Wreszcie nikt masowo nie protestował przeciwko pozbawieniu Trybunału Konstytucyjnego prawa wydawania legalnej, wiążącej wykładni ustaw, co było swoistego rodzaju bezpiecznikiem gwarantującym poprawne realizowanie zapisów stanowionego prawa.

Należy dodać, że wstępując do Unii Europejskiej znaleźliśmy się w sytuacji prawnej także pozbawionej legalnej, wiążącej wykładni prawa unijnego i dzisiaj ponosimy tego negatywne skutki. Ten model prawa pozwala na odmienne traktowanie państw w ramach wspólnoty, choć przepisy jednoznacznie przewidują demokratyczną równość.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *