TEST BEZSTRONNOŚCI…

Motto: niejednemu wyborcy przydałby się test bezstronności mózgownicy…

W związku z uchwaloną kolejną ustawą regulującą test bezstronności sędziego, zaglądnąłem do ustawy z 2022 r. autorstwa Prezydenta RP., który wprowadził tę instytucję normatywnie. Zamiar głowy państwa był korzystny, gdyż zmierzał do uregulowania stosunków z UE.

Testowanie bezstronności sędziego zostało skonstruowane tak, aby w najmniejszym stopniu szkodziło praworządności. Tegoroczna ustawa idzie dalej, bo uprawnienie testu bezstronności sędziego przypisuje nie tylko stronom postępowania sądowego, ale także sędziom.

Rozwiązanie zmierza do anarchii i dlatego wymaga wyjaśnienia, zaczynając od gruntu definicyjnego. Zaglądnąłem do Encyklopedii Prawa z 1999 r. autorstwa wrocławskich profesorów-prawników i pod hasłem „niezawisłość sędziowska” znalazłem strzałkę odniesienia do pozycji „wymiar sprawiedliwości”.

Sam odsyłacz świadczy o tym, że nie istnieje ścisła definicja „niezawisłości sędziowskiej”, lecz problem ma charakter niezwykle złożony i tym samym do żadnego testowania się nie nadaje.

Pod hasłem „wymiar sprawiedliwości” podano, że przez niezawisłość sędziowską rozumie się niedopuszczalność jakiejkolwiek ingerencji z zewnątrz lub wywierania nacisku na sędziego w kierunku takiego, czy innego rozstrzygnięcia rozpoznawanej sprawy.

Wiąże się to z szeregiem gwarancji konstytucyjnych i ustawowych, które mają zapewnić sędziemu poczucie bezstronności. Rzeczywista bezstronność zależy od konkretnego sędziego, a jej widoczne negatywne przejawy mogą być podnoszone przez strony procesu w trybie istniejących przepisów procedury karnej, cywilnej, czy administracyjnej.

Czym ma być testowanie niezawisłości sędziowskiej do prawdy nie wiadomo, gdyż nie sposób zaglądnąć sędziemu do jego duszy i ustalić stan psychiki, jako bezstronnej. Pewnych spraw niemożliwych do zrealizowania prawo nie powinno regulować, bo staje się śmieszne.

Niestety, dzisiaj żyjemy w świecie powszechnych absurdów, w którym szereg spraw zamiast stać na nogach, stoi na głowie i dlatego tworzy się jakieś wydumane instytucje prawne wykorzystywane politycznie, a nie dla naprawy praworządności.

Ani w Unii, ani w Polsce nie działa legalna, wiążąca wykładnia prawa, która sprzyja poprawności orzecznictwa sądowego, a zamiast tego tworzy się fasmantagorie, zmierzające de facto do rozkładu systemu prawnego i w efekcie do anarchii.

Ktoś nam usiłuje rozmontować system prawny, po to, aby w następstwie rozłożyć na łopatki nasze państwo z myślą stworzenia Stanów Zjednoczonych Europy pod hegemonią, a właściwie reżimem Niemiec.

Ten trend trwa już od kilku lat, tylko my go nie dostrzegamy, lecz ślepo brniemy w zaułek krachu tworu państwowego, z czego być może rzadko który rodak z nad Wisły zdaje sobie sprawę.

Pieniądze są nam potrzebne, ale nie można po nie sięgać kosztem w perspektywie rozkładu państwowości polskiej, bo nie po to nasi dziadowie walczyli o niepodległość, abyśmy teraz dzieciom i wnukom przekazywali kraj zniewolony.

Krzyczymy o jakiejś wolności i demokracji, o niezawisłości sędziowskiej, nie czując realiów, w których przychodzi nam egzystować. W Polsce nie ma definicyjnej demokracji nie, dlatego, że PiS dokonał kwestionowanych reform wymiaru sprawiedliwości, ale dlatego, że Konstytucja nie przyznaje suwerenowi prawnego wpływu na byt państwa polskiego.

Wyobraźmy sobie, że jakaś władza posiadająca Prezydenta RP z własnej opcji politycznej oraz przewagę parlamentarną zechce zlikwidować byt państwa polskiego przekazując, wbrew woli większości narodu pełnię praw Unii Europejskiej.

Czym my, jako suweren tego państwa jesteśmy w stanie coś skutecznego zrobić, aby temu przeciwdziałać? Nic nie możemy zrobić, bo nie mamy zapisanego w Konstytucji środka prawnego, przy pomocy którego moglibyśmy skutecznie zablokować ten zamiar.

Daliśmy się jak dzieci brykające pod egidą „Wielkiej Solidarności” ograć postkomunistom, powierzając tworzenie Konstytucji niepodległej Polski. Zapomnieliśmy, że komuniści nigdy nie szanowali bytu żadnego państwa, bo ich hasłem naczelnym (międzynarodówka) było tworzenie na Ziemi jednego komunistycznego tworu pod nazwą Związek Radziecki.

Dzisiaj niektórzy, zamiast dbać o władzę, która nie tylko gwarantuje polską państwowość, ale jeszcze stara się sprawiedliwie dzielić wypracowywany dochód narodowy, ten, czy ów wykrzywia się na nią z byle błahego powodu nie pomny zasady potwierdzonej w historii wielokrotnie, że wolność i niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze.

Do tego w obliczu wojny za naszą wschodnią granicą narzekania i wydziwiania na władzę, która robi, co może, aby zachować naszą suwerenność jest tak nieodpowiedzialnym zachowaniem, jak to, które towarzyszyło w XVIII wieku wielu naszym przodkom, niedopuszczającym myśli o zniknięciu Polski z mapy Europy.

A jednak Ojczyzna straciła niepodległość na ponad 120 lat i byliśmy gnębieni przez zaborców, co może nas czekać niebawem, jeśli swoim zadufaniem, egoizmem, brakiem przenikliwości nie będziemy w zdecydowanej większości postępować racjonalnie i do tego zgodnie z własnym, osobistym interesem.

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *