ZIELONI…

Motto: krecią grandę drążą oni, czy też całkiem są zieloni…?

Mamy bardzo groźne czasy.
Rządzą nami ananasy,
Uchodzące za wyrocznię –
Wiedzą wszystko w mig – zaocznie!

Znawcy prawa wyśmienici,
W żadne ciemię nie są bici.
Nie potrzeba im wykładni,
Samodzielnie całkiem składni…

Pojmą wszystko o przepisie,
Mają we krwi, w życiorysie…
Znawstwo normy kapitalne
Dla pospólstwa tylko zdalne….

Niepotrzebny już Trybunał,
Konstytucji to komunał,
Toteż pozbawiają kasy
I, z problemów mają wczasy…

Zarządzają samodzielnie,
Łamiąc masę reguł dzielnie.
Wsparcie silne jest w komunie.
Naród myślał – reżim runie –

A tymczasem hydry głowa
W demokracji wnet od nowa,
W Europejskim Parlamencie
Także postaw wielkie wzięcie.

Tam, wykładnia lewituje,
Jak lewica ją poczuje.
Nic trwałego nie ma przecie,
O czym wie najmniejsze dziecię,

Bowiem emitują bzdury
O dwutlenku, ponoć który
Jest szkodliwym węgla tworem.
Nie wychodząc stąd otworem,

Bruździ bardzo nam w domostwie,
Wiedzą o tym w mig w starostwie.
Zakazują, więc użycia –
W myśl idei – bronią życia.

Choć przedszkolak od małego
Zna walory gazu tego,
Co konieczny jest zieleni
I, w efekcie tlenem mieni…

Mamy efekt zieloności,
Przerabianej w złożoności,
Przez podstępne siły wroga,
By nie uszła nawet noga

Spod reżimu kretynizmu,
Kłamstw, wielkiego fanatyzmu.
Prowodyrzy kpią z Europy,
Baby, naturalnie chłopy,

Kiedy widzą zidiocenie,
Na tę wielość płci pragnienie,
Na rujnację gospodarki,
Sami chętnie rzucą marki…

Sponsorując wciąż głupotę.
Za nich przecież tę robotę
Odwrócenia sensu życia
Robią inni, bez ukrycia

Pozoranctwa bezczelności.
Choć się ludność krajów złości,
To w ferworze propagandy
Bardzo trudno zniszczyć grandy.

Wuj usłużny z Ameryki,
Dostrzegł w końcu te wybryki
I postawił kres wariactwu,
Przykręcając kurek bractwu

Na dolarów potok gruby,
Przysyłanych nam, dla zguby.
Oburzenie spowodował,
Gdyż zielonych przydołował.

Sam się mierzy z prowodyrem,
Aby już odręcznym żyrem,
Skończyć wojnę – gotów na to
Oraz wzmocnić siłę NATO.

Z zielenieni oponenci,
Tak ich władza mocno kręci –
Miast dziękować Opatrzności,
Ratującej przecież kości,

Już z rozpędu wciąż pomstują.
Wybawienia nic nie czują,
Bo przed ludem w tajemnicy
Z prowodyrem są – cynicy…?

Tadeusz Miłowit Lubrza

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *