Po wczorajszym expose premiera postanowiłem zająć się problemem sprawiedliwości i to nieco z filozoficznego punktu widzenia. Mówiąc o tym zjawisku, nawet fachowcy uważają, że sprawiedliwości zobiektywizowanej nie ma. Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie.
Na wstępie wyjaśnię zwroty definicyjne, aby nie było nieporozumień znaczeniowych. Pod pojęciem sprawiedliwości społecznej rozumiem cały system funkcjonowania struktur państwa realizujących tę sprawiedliwość.
Zobiektywizowaną sprawiedliwością nazywam natomiast oddziaływanie ludzkiego mózgu na zjawiska sprzeczne z założeniami poprawnego postępowania. Dzisiaj, mimo olbrzymiego rozwoju nauki, dosyć słabo znamy nasz mózg, jego możliwości i oddziaływanie w warunkach zakłóceń wynikających z działań woli ludzkiej sprzecznych z zaprogramowanymi zasadami postępowania.