Z cyklu: pan Zagłoba prawi…
ŚWIĄTECZNY SZPAN…
Imaginuj waćpan – rzecze pan Zagłoba
Jaka to ostatnio drąży nas choroba.
Estymę niejeden odmierza w podróży,
Ceniąc zasadniczo kilometraż duży.
Z cyklu: pan Zagłoba prawi…
ŚWIĄTECZNY SZPAN…
Imaginuj waćpan – rzecze pan Zagłoba
Jaka to ostatnio drąży nas choroba.
Estymę niejeden odmierza w podróży,
Ceniąc zasadniczo kilometraż duży.
Współcześnie w Polsce mamy do czynienia z manifestacjami religijnymi, które wywołują sprzeczne opinie. Jedni z hasłami na ustach demonstrują, uważając ten czyn za akt wolności w demokratycznym państwie prawa.
Przeciwnicy chcieliby te marsze ukrócić, wychodząc z założenia, że mają bardziej polityczny, niż religijny charakter. Nie będą oceniał postawy jednych i drugich dopóki ich demonstracje przebiegają zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym.
Tak jednak nie było, dlatego wprowadzono regułę 100 metrów odstępu między demonstracjami. Demokracja polega na tym, że zarówno jedni, jak i drudzy mają pełne prawo demonstrować, propagując własne poglądy.
Po wczorajszym expose premiera postanowiłem zająć się problemem sprawiedliwości i to nieco z filozoficznego punktu widzenia. Mówiąc o tym zjawisku, nawet fachowcy uważają, że sprawiedliwości zobiektywizowanej nie ma. Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie.
Na wstępie wyjaśnię zwroty definicyjne, aby nie było nieporozumień znaczeniowych. Pod pojęciem sprawiedliwości społecznej rozumiem cały system funkcjonowania struktur państwa realizujących tę sprawiedliwość.
Zobiektywizowaną sprawiedliwością nazywam natomiast oddziaływanie ludzkiego mózgu na zjawiska sprzeczne z założeniami poprawnego postępowania. Dzisiaj, mimo olbrzymiego rozwoju nauki, dosyć słabo znamy nasz mózg, jego możliwości i oddziaływanie w warunkach zakłóceń wynikających z działań woli ludzkiej sprzecznych z zaprogramowanymi zasadami postępowania.
Na którą by literę nie zacząć nazwiska,
Słyszymy inwektywy i same wyzwiska.
Nowoczesne metody ma inteligencja,
Na wspólnej platformie tak brzmi eksperiencja!
W Polsce, jak w kalejdoskopie, widać wyraźne nie tylko zjawiska niepewności, ale także wszechstronne skutki z tego wynikające. Nie wchodząc w zawiłości polityczne, od dwóch lat stoimy przed dylematem odpowiedzi na pytanie, co w kraju w rzeczywistości się dzieje?
Słyszymy dwa głosy, z których pierwszy stwierdza, że przywracamy porządek, a drugi przeciwnie uważa, iż państwo zmierza do upadku. Żyjemy w ustroju demokratycznym, praworządnym, czy też system sprawowania władzy prowadzi, a może już osiągnął dyktatorski poziom?
Nie potrafimy jednoznacznie odpowiedzieć i dlatego w skali w powszechnej spór trwa nadal. Oczywiście główni teoretycy sprzecznych poglądów mają wewnętrznie ukształtowane i uzasadnione cele, tyle, że prawda nie jest ujawniana i wyjaśniana publicznie.
Specjaliści od satyry narzekają, że poziom współczesnego humoru znacznie się obniżył. Mieliśmy kiedyś „Dudka”, czy „Kabaret pod Egidą”, a dzisiaj jest miałkie zatrzęsienie… Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie.
Powszechny, polski, zawodowy kabaret jest niezły, gdyż spowszedniał na tyle, że dociera do przeciętnego widza… Te dwa wzmiankowane wyżej były raczej ukierunkowane elitarnie. W każdym razie wymagały zdrowego pomyślunku, aby zaskoczyć i zrozumieć puentę.
Obecnie nie jest to potrzebne, bo mamy wolność głoszenia poglądów, żadna cenzura nie funkcjonuje, toteż dowcip można stawiać, jak kawę na ławę. Niektórym to się bardzo nie podoba, dlatego utyskują nad upadkiem stylizowanego dowcipu z czasów PRL-u.
Naszym profesorom, mistrzom uniwersyteckim zawdzięczamy możliwość tworzenia dzieł, we własnym życiu zawodowym. Przekazywane przez nauczycieli akademickich prawdy, jeżeli trafią na podatny grunt, mogą skutkować działalnością twórczą wychowanków i tak się stało ze mną.
Skoncentrowani na własnych osiągnięciach zapominamy często o tych, bez których nie byłoby wytworów naszej działalności. Studiując na Uniwersytecie Jagiellońskim miałem szczęście obcować ze wspaniałymi profesorami, którym w tym miejscu pragnę podziękować za ich trud, bez którego nie mógłbym osiągnąć poziomu wiedzy pozwalającej na działalność twórczą.
W gronie tych osób usytuowani są moi trzej Mistrzowie akademiccy. Mistrz numer jeden –prof. dr hab. Antoni Walas z dziedziny prawa pracy; Mistrz numer dwa – prof. dr hab. Andrzej Zoll z dziedziny prawa karnego i Mistrz numer trzy – prof. dr hab. Jan Zimmermann z dziedziny prawa administracyjnego. Pragnę podzielić się wspomnieniami o moim Mistrzu numer jeden, któremu najwięcej zawdzięczam.
Zastanawiałem się długo, jak to się dzieje, że mamy do czynienia z porządnymi skądinąd ludźmi, którzy okazują się nadal zwolennikami Platformy i szerzą antypisowską propagandę, nie podając na głoszone poglądy żadnej konkretnej argumentacji?
Wedle badań opinii publicznej, PO popiera jeszcze blisko 20% respondentów. Postawiłem sobie pytanie, czy wśród nich są sami typowi przedstawiciele warszawskich działań reprywatyzacyjnych…, (bo na takie cechy wskazują wyniki badań komisji reprywatyzacyjnej) i doszedłem do wniosku, że nie.
W tym gronie, zapewne w zdecydowanej większości, są ludzie z gruntu porządni, którzy oględnie mówiąc zostali tak zbajerowani propagandą platformową, że w sferze rozmów o polityce nie potrafią racjonalnie funkcjonować.
Pan 1: Wiem, że głupcy i łajdacy,
Efekt pragną piękny, cacy.
Bezrozumne owe rzesze,
Mają mowę bliską cesze…
Ojcowie założyciele, w tym Maurice Schumann, prezentowali pogląd o organizacji wielopaństwowej, która stopniowo będzie zacieśniać swoje więzi społeczno-polityczno-gospodarcze. Właściwie gospodarka, w tym wymiana handlowa, miały początkowo priorytetowe znaczenie.
Dzisiaj, kształtowana jest koncepcja Stanów Zjednoczonych Europy (SZE). Teoretycznie, rozwiązanie nie jest złe, tyle, że można i należy do niego dochodzić ewolucyjnie. Plusy tej koncepcji polegają na stworzeniu silnego, jednolitego państwa europejskiego, które w świecie odegrałoby podobną, a może lepszą rolę niż USA?