DZIELENIE SPOŁECZEŃSTWA…

Kampania wyborcza w toku, toteż słyszymy często zarzuty o tym, że jakiś polityk, czy jakaś partia dzieli społeczeństwo polskie. W takim podziale niektórzy dopatrują się zła, bo ich zdaniem powinniśmy tworzyć jedną wspólnotę.

Zarzuty są najczęściej kierowane pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i szerzej PiS-u. Analizując te kwestie czasami nie mogę powstrzymać się od śmiech na temat poziomu intelektualnego oskarżycieli.

Łatwo przecież zrozumieć, że istotą demokratycznego ustroju jest różnorodność i odmienność poglądów oraz związana z tym tolerancja. Samo dzielenie społeczeństwa, to tylko pokazywanie występujących różnic i nic więcej.

Tym, którzy w mentorski sposób atakują rządzących, marzy się chyba postkomunistyczny ustrój, w którym wszyscy będą, jak w PRL-owskim socjalizmie, chodzili razem na jeden pochód pierwszomajowy…

Oni po prostu nie dorośli do współczesnego ustroju demokratycznego, bo jak słoma z butów ciągną się za nimi nawyki komunistyczne. W tym samym duchu mamy do czynienia z zarzutami wykorzystywania politycznego Kościoła Katolickiego.

Uchodzący, we własnym mniemaniu, za super inteligentów, nie potrafią połączyć prostych faktów wskazujących jednoznacznie, że Kościół Katolicki jest na wskroś instytucją polityczną i przez całe 1000-lecie Państwa Polskiego takim był!

Nie kojarzą już nawet dzisiaj politycznych zabiegów Jana Pawła II, które w wyniku rewolucji solidarnościowej przyniosły formacjom postkomunistycznym wieloletnią władzę w Polsce, bo, po co o tym pamiętać?

Lepiej udawać niewiedzę, amnezję i przerzucić się na poglądy LGBT, bo ich pobratymcy europejscy takie właśnie zasady powszechnie wyznają. Czy nam się to podoba, czy nie, czy chcemy być czynnymi katolikami, czy nie chcemy, to podstawowe wartości wywodzą się z 10 przykazań i tego faktu dzisiaj, ani w przyszłości nikt nie zdoła zmienić.

Jeżeli więc Jarosław Kaczyński mówi o wyznawcach kościoła i tych pozostałych w objęciach nihilizmu, to właśnie ma na myśli ten podział ludzi na wyznających od wieków kultywowane wartości i tych, którzy te nakazy mają dzisiaj za nic.

Ten, kto wyznaje i stosuje zasady określone w 10 przykazaniach wcale nie musi być czynnym członkiem Kościoła Katolickiego, nawet nie musi być wierzącym, żeby być porządnym człowiekiem, dla którego od lat pokoleniowo ukształtowane reguły mają największe znaczenie.

Dla oszustów i przekrętowiczów takie wartości nie są potrzebne, ponieważ ich sposób postępowania pozostaje w rażącej sprzeczności z dekalogiem, dlatego usiłują wywracać kota ogonem i zarzucać pejoratywne wykorzystywanie religii, czy kościoła do bieżących celów politycznych, w myśl reguły: złodziej krzyczy łapać złodzieja…

Tymczasem rola takiego, czy innego wyznania opartego na honorowaniu dekalogu jest niezwykle cenna dla każdego społeczeństwa, gdyż pomaga wychować nowe pokolenia w duchu przestrzegania tych zasad, co przyczynia się do ładu społecznego i tym samym właściwego funkcjonowania państwa.

Jednakże tym, którzy chcą wywrócić panujące w Europie suwerenne państwa, głoszenie takich poglądów przeszkadza. Oni dążą do stworzenia jakiegoś bliżej niesprecyzowanego tworu państwowego, w którym dotychczasowe wartości zostaną postawione na głowie, w imię całkowicie niezrozumiałych powodów.

Dzisiaj nie tylko my, Polacy stoimy przed wyborem dalszego losu, ale w takiej sytuacji znajdują się także inne narody europejskie. Musimy wybrać, czy chcemy kultywować naszą tradycję i ukształtowaną przez wieki kulturę, czy też chcemy dążyć w bliżej niesprecyzowaną nicość…?

Karabeusz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *