NIUANS…

Przysłuchiwałem się w TVP-Info dyskusji polityków na temat publicznie używanych brzydkich wyrazów. To może za mało powiedziane, chodzi raczej o zwroty wywodzące się z pozycji książkowej pt. „Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów”.

Argumenty padały przeróżne, choć wszyscy dyskutanci bez względu na prezentowaną opcję polityczną, odżegnywali się od tego słownictwa. Jest to zrozumiałe, ponieważ jeszcze w tym zakresie politycy usiłują prezentować jako taką ogładę

Wyhamowanie wulgaryzmów ma być przejawem nie tyle dobrego wychowania, ile swoistego, w ich mniemaniu, szacunku dla odbiorcy. Po prawdzie chodzi o sztuczne stworzenie wrażenia bycia lepszym, aniżeli w rzeczywistości.

Nie trzeba tego dowodzić, ponieważ nadal medialnie przywoływane „rozmówki u Sowy”, jasno potwierdzają, że politycy nie różnią się od negatywnie pod tym względem ocenianych osób spod budki z piwem…

Oczywiście nie wszystkich pijących piwo w takich warunkach mam na myśli, ale tych, którzy nie ograniczają w wypowiedziach swojego słownego chamstwa. Słuchając wynurzeń polityków, kolejny raz przekonałem się o posiadanej umiejętności wyławiania łgarzy.

Chodzi mi nie tyle o obiektywnie nieprawdziwe przekazywanie informacji, co może być skutkiem pomyłki, ale o w pełni świadome i celowe kłamstwo. Opatrzność obdarzyła mnie, bowiem specyficznym przymiotem.

Aby upewnić się o wypowiadanych kłamliwych słowach z pełną premedytacją, wystarczy jak mówiącemu popatrzę prosto w twarz. Znana jest sentencja, że oczy pozostają zwierciadłem duszy, a w tym przypadku chyba zwierciadłem mózgu?

Słuchowo nie jestem w stanie niczego rozpoznać, toteż, gdy posłyszę podejrzane, co do prawdy słowa, muszę znaleźć głoszącego w telewizji lub w internecie na filmie ukazującym jego oczy, w tym głównie źrenice.

Myślę, że niektórzy medialni koneserzy wiedzą o tym zjawisku, toteż, co bardziej zatwardziali kłamcy nie spoglądają na wizji prosto do kamery, lecz ukrywają wzrok, patrząc gdzieś na bok albo na dół.

Umiejętność tę pamiętam od dawna, choć dotychczas nie analizowałem szczegółów. W pracy zawodowej przychodziło mi oceniać kandydatów do pracy, czy na awansowe stanowisko i wtedy wykorzystywałem ową sprawność, co później okazywało się trafnym spostrzeżeniem,

Można powiedzieć, że była to korzystna cecha, jednak mam, co do tego dzisiaj mieszane uczucia. Każdy taki specyficzny walor ma dwie strony medalu, które nie zawsze są dostrzegane.

Pamiętam film rodzaju fantastycznego, na którym pokazano zaczarowane okulary pozwalające oglądać ludzi w stroju Adama i Ewy… Jeden z bohaterów tak się tym zachwycił, że poprosił Opatrzność o nadanie jego oczom takiej możliwości, co się spełniło.

Ciąg kolejnych zdarzeń pokazał drugą stronę tego fenomenalnego zjawiska. O ile oglądanie ładnych ciał na plaży było przyjemne i fascynujące, o tyle przeciętni przechodnie na ulicy ukazujący wszystkie ułomności cielesne powodowali u oglądającego odruch wymiotny…

Odczuwam coś podobnego, ponieważ interesując się polityką, sporo oglądam takich programów. Czasami staram się specjalnie zamknąć oczy, ponieważ posiadana umiejętność przyprawia mnie o ból głowy skalą dostrzeganych zjawisk…

Przy okazji przekonałem się, że ta nietypowa rozpoznawalność ma też dobre strony. Pozawala dojrzeć osoby, które choć przekazują nieprawdziwe oceny, czy informacje, to jednak kłamliwa premedytacja u nich nie występuje.

Formatowane kłamstwo wywodzi się w takim przypadku z błędnego przekonania o rzeczywistości, w którą uwierzyli. Pozwala mi to inaczej spojrzeć na osoby publicznie znane i zasłużone, które wygłaszając bujdo logię ocenną, zdają się godzić w swój autorytet.

Tymczasem, wobec braku u nich kłamliwej premedytacji mamy do czynienia ze skutkami oddziaływania propagandy. Oni uwierzyli w przedstawianą im medialnie nieprawdziwą rzeczywistość i dlatego choć w ocenach pobłądzili, są tylko ofiarami własnej łatwowierności.

W tym aspekcie, zdolność wyławiania rodzaju kłamców oceniam bardzo korzystnie, gdyż pozwala zachować dobre zdanie niekiedy też o niektórych autorytetach prawnych, które niegdyś kształtowały moje umiejętności.

Tadeusz Michał Nycz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *