KROPLA HISTORII…

Motto: sen o potędze, czy dobrobycie nie jest marzeniem, bo może się sprawdzić…

Są momenty w historii, których alternatywne odwrócenie mogłoby spowodować całkiem inny bieg wydarzeń. To, bezsensowne, ktoś powie, czyli gdybanie co by było, gdyby było…, ale tak nie jest, co można udowodnić.

Uzasadnienie oprę na znajomości historii. Niektórzy koncentrują się na obecnych wydarzeniach oraz przyszłości, tymczasem wnioski płynące z historii są podstawową informacją uczącą, jak stworzyć lepszą przyszłość.

Gdybanie, może z pozoru bez znaczenia, to jednak dobrze spostrzeżona przeszłość i wyciągnięte z niej logiczne konsekwencje, mogą pokazać drogowskaz  oraz odpowiedzieć na pytanie co robić tu i teraz.

Trzeba tylko  zrozumieć i zaakceptować ten mechanizm, to wówczas historia przestanie być bezsensownym wkuwaniem faktów i dat. Rodacy mieli wiele zakrętów, których pokonanie w alternatywny sposób zmieniłoby radykalnie dalsze dzieje.

Podejście do tego zagadnienia trzeba porównawczo sprowadzić do własnych  znamiennych decyzji życiowych charakteryzujących się niebezpiecznymi zakrętami. Co by było, gdybym wybrał inne studia, pracę, albo partnera życiowego?

Czy podejmując te decyzje działałem racjonalnie, czy bezmyślnie pod wpływem chwilowej emocji? W analogiczny sposób można przejść z indywidualnych problemów na zbiorowe, dotyczące całego państwa.

Jeśli w tej analizie dostrzeżemy popełnione błędy, to wyciągnięte z tego faktu wnioski pozwolą np. podjąć korzystną decyzję wyborczą. Analiza przeszłych zdarzeń wymaga posługiwania się logiką praktyczną, czyli poprawną relacją przyczynowo-skutkową.

Takie przemyślenia pobudzają umiejętności logicznego rozumowania i tym samy tworzą tamę dla zachwytów nad sloganizmem. Przy ważnych decyzjach życiowych zwykle głęboko się zastanawiamy, radzimy innych, tymczasem przy akcie wyborczym działamy na chybił trafił…

Nie myślimy o tym wówczas, że N razy powtórzone takie lekko traktowane zachowanie przy urnie wyborczej przyniesie w demokratycznych wyborach władzę dla ludzi przypadkowych, niezasługujących na szacunek, którzy w efekcie zadziałają przeciw naszemu interesowi.

Polityka polega z założenia na dbałości o własny interes, a wzniosłe ideały mają na celu wprowadzenie wyborcy w błąd. Przezorny musi w niezbędny sposób śledzić osoby przez siebie wybrane w wyborach przynajmniej w zasadniczych ważnych dla niego kwestiach.

Jeżeli tego nie czyni lecz kolejny raz wybiera bezmyślnie, albo wskutek namolnej propagandy, to traci całkowicie kontrolę nad podmiotami, które sam sobie wybrał do władzy, a ich złe w skutkach działanie może przypisać tylko sobie i swojej bierności intelektualnej.

Dlaczego tego zjawiska nie dostrzegamy, choć możliwość sprawdzenia wiarygodności osób wybranych pozostaje często na wyciagnięcie ręki? Nie jesteśmy zainteresowani analizą historyczną i nie wykorzystujemy w wyborach umiejętności posługiwania się nią na co dzień.

Popełniamy grzech lenistwa, który z czasem przynosi wymierne negatywne konsekwencje, do tego próbujemy się usprawiedliwiać skomplikowanym stanem kreowanej medialnie polityki zupełnie dla nas rzekomo niezrozumiałej.

Tłumaczymy i usprawiedliwiamy siebie jak dzieciak w szkole mówiący nauczycielce, czy nauczycielowi – ja się uczyłem – na co belfer odpowiada, że jego nie interesuje czas niedokonany, gdyż się nie nauczyłeś!

To taki wygodny wykręt mający uspokoić sumienie i usprawiedliwić zaniedbania. Nauczyciela  słusznie nie obchodzi, czy uczeń się uczył, ale bada, czy się nauczył, bo na tym ma polegać prawidłowy efekt edukacji.

Podobnie działa los, który sobie stworzymy rażąco błędnymi zachowaniami wyborczymi. On pozostaje nieubłagany na wszelkie wykręty, przynosząc to, co sami spowodowaliśmy swoim głupim, naiwnym i wyjątkowo nieodpowiedzialnym postępowaniem.

Czasem jeszcze pocieszamy się, że przecież mój jeden głos wyborczy nic nie znaczy, ja sam nic nie mogę zrobić, ani naprawić złej rzeczywistości. Nie pomyślimy jednak o tym, że jeśli tak samo myśli N wyborców, to jest to woda na młyn nieuczciwych polityków.

Oni tylko na to czekają, aby oddać na nich przypadkowo głos, a następnie zachowują się wedle zasady hulaj dusza piekła nie ma…, ponieważ my wyborcy nieodpowiedzialnym czynem stwarzamy im możliwość dla takiego postępowania.

Mimo bisowania fatalnych wyborów powszechnych, nadal podchodzimy do polityki jak przysłowiowy pies do jeża, obchodząc problem z daleka, nawet wówczas, gdy mamy już własne  przeprowadzone poprawne przemyślenia.

Nie dzielimy się nimi, bo może sąsiad, sąsiadka  jest innego nie daj Boże zdania, a my nie chcemy kłótni, lecz potrzebny nam święty spokój, który realnie może zapanować dopiero po naszym przejściu do tego lepszego po śmierci bytu…To najgorsze co można zrobić.

Postawa tchórza chowającego się do mysiej dziury nie przystoi przecież człowiekowi rozumnemu, a jednak tak się często zachowujemy, ponieważ sprytna propaganda nachalnie do tego namawia. Kropla historii i zdrowego rozsądku potrafi jednak zdziałać cuda…

Karabeusz

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *